Za nami zwycięski mecz ekipy z Bronowa, jednak był to kolejny mecz w którym Rotuz prezentował styl nie tylko zdecydowanie poniżej oczekiwań kibiców, ale i samych piłkarzy. Mimo że pojawiają się głosy, jakoby był to efekt nadzwyczajnej mobilizacji rywali na mecz z liderem, to prawda może być zdecydowanie bardziej prosta i oczywista. Otóż ekipa Rotuza ciągle próbuje się przestawić z gry na prostej i sztucznej nawierzchni MOSiR Czechowice-Dziedzice, na których trenowali zimą do B-Klasowych obiektów, co jak się okazuje nie jest łatwą sztuką. Sprawy nie ułatwiają również rywale nastawieni na wybijanie długich piłek oraz grających zawsze na pograniczu żółtej kartki. Czego mecz z Bujakowem był bardzo dobrym przykładem.

Mecz od początku był bardzo wyrównany. Obie ekipy na początku spotkania zmarnowały kilka dogodnych sytuacji. W 20 minucie po faulu na zawodniku Rotuza sędzia wskazał na jedenasty metr. Do karnego podszedł Szczygielski, jednak strzał obronił bramkarz lecz przy dobitce tego samego zawodnika nie miał już nic do powiedzenia. Rotuz schodził do szatni z jednobramkową przewagą.

Po zmianie połów, rener Łukasz Szklarski dokonał kilku zmian w ekipie przyjezdnych. Efektem tego było premierowe trafienie w barwach drużyny z Bronowa zdobyte przez Łukasza Miszczaka. Bronów wygrał z Groniem Bujaków 2:0.

Mimo zwycięstwa w niedzielne przedpołudnie jedno jest pewne, jeżeli Rotuz nie poprawi stylu gry może mieć problem utrzymać fotel lidera.

Już w sobotę do Bronowa zawita jedyny zwycięsca meczu z Rotuzem w tym sezonie - Orzeł Kozy, na czele którego stoi były szkoleniowiec Bronowa Jarosław Krystian. Warto więc w sobotę o godz. 16:00 zawitać do Bronowa, gdyż szykuje się ciekawe spotkanie.

LKS Groń Bujaków vs UKS Rotuz Bronów 0:2
Bramki:
20’ Szczygielski
77’ Mieszczak

Skład Bronowa:
Przybyła, Raczek (45’ Miszczak), Janik, Feruga, Tomalik (75’ Gorzelnik), Wronka, Świerkot, Bieńko (70’ Rodak), Banet Jakub, Dzida (65’ Ciesielczyk), Szczygielski (85’ Kucz)