Tegoroczna zmiana czasu będzie miała miejsce w wyjątkowym terminie - 31 marca to Niedziela Wielkanocna. Celem zmiany czasu jest dostosowanie rytmu dnia do pór roku, co umożliwia oszczędność energii elektrycznej dzięki większemu wykorzystaniu światła słonecznego. W okresie letnim, przesunięcie zegarów o godzinę do przodu powoduje, że wieczorem jest dłużej jasno.

Zmiana czasu nie jest dla nas najzdrowsza. Dostępne wyniki badań wskazują przyrost zapadalności na choroby związane z układem krążenia. Według naukowców zmiana czasu zwiększa ryzyko zawału serca czy udaru mózgu, a także depresji. Zwłaszcza dotyka ona ludzi, którzy mają problemy ze snem lub mają zaburzony rytm okołodobowy. Po zmianie czasu możemy odczuwać wzmożoną senność lub doświadczyć bezsenności nocnej, możemy czuć się rozbici i zdekoncentrowani, pozbawieni energii i senni. Może nam też towarzyszyć obniżenie nastroju, rozdrażnienie. Trudniej może być nam się uczyć i zapamiętywać. Przestawienie zegarków o jedną godzinę do przodu wpływa też na kierowców i ich zdolność koncentracji, co może zwiększyć ryzyko kolizji i wypadków. Czas dostosowania się do nowego trybu pracy w ciągu doby przekładać się może na spadek efektywności, trwający nawet przez tydzień po jej wprowadzeniu.

Przypomnijmy: Komisja Europejska — na prośbę obywateli, po rezolucji PE, a także w oparciu o szereg badań naukowych — we wrześniu 2018 r. zaproponowała więc rezygnację z sezonowych zmian czasu. Prace nad projektem przerwała pandemia COVID-19. W 2021 r. KE zaleciła jednak państwom członkowskim kontynuowanie obecnych regulacji dotyczących zmiany czasu do 2026 r.