Rozrywka
- 27 stycznia 2008
- wyświetleń: 1379
Gdzie szukać sztuki? W Czechowicach!
Gdzie szukać dzisiaj sztuki? W Czechowicach-Dziedzicach! - pyta i od razu odpowiada sobie Mieczysław Wielomski, twórca Formacji Fotograficznej Landskapiści, która osiem lat temu powstała właśnie w tym śląskim mieście.
Landskapiści, jak wskazuje zaczerpnięta z języka angielskiego nazwa, fotografują krajobrazy. Ale nie takie z zachodzącym słońcem, błękitnym niebem bez chmur, zielonymi pagórkami, rwącymi rzekami w cieniu majestatycznych szczytów. Zdziwi się ten, kto będzie chciał szukać w zdjęciach landskapistów pięknych obrazków rodem z magazynów geograficznych. Najpierw się zdziwi, a później może zachwyci...
Najnowszą wystawę fotografii landskapistów można właśnie oglądać w Galerii Obok w Tychach. Ciemna kolorystyka, silna rola światłocienia, stare mury, niepokojące schody, puste ulice, atmosfera wyczekiwania. Ktoś powie po prostu: przygnębiające i brzydkie widoki. A ktoś inny przyzna, że te fotografie przemawiają do niego nieznanym mu do tej pory językiem ekspresji. - Sztuka ta stanowi przeciwieństwo "wygodnego fotela dla oka" - tak trafnie określają swoje prace landskapiści.
Dlaczego tak bardzo różnią się one od tradycyjnej fotografii krajobrazowej? Landskapiści tworzą fotografię piktorialną. Ta odnosząca na świecie ogromne sukcesy dziedzina fotografii w Polsce jest mało znana. Piktorializm był u nas popularny w dwudziestoleciu międzywojennym, potem tracił na znaczeniu. Pod koniec ubiegłego stulecia został odkryty na nowo, m.in. przez fotografów z Czechowiec-Dziedzic.
- Piktorializm jest najstarszą i właściwie przez długie lata dominującą koncepcją artystycznej wypowiedzi w dziedzinie fotografii. Zmierza do nadania zdjęciu charakteru dzieła malarskiego. Zdjęcie robi się aparatem fotograficznym, papier fotograficzny do odbitki przygotowuje się ręcznie, nanosi się na niego specjalny rodzaj emulsji. Nie ma powtarzalności wyników, każda odbitka jest unikatem - opowiada Wielomski.
Wystawa w Tychach jest czwartą wystawą landskapistów. Zdaniem twórców, można ją odczytywać jako epitafium dla kultury i sztuki, która już odeszła, także tej zapisanej w fotografii. - Dziś w największych światowych domach aukcyjnych osiem na dziesięć sprzedanych zdjęć to fotografie piktorialne. Niedawno jedno z takich zdjęć zostało sprzedane za prawie 2 mln dolarów. Dla porównania w Polsce w zeszłym roku zdjęcie zrobione przez Witkacego sprzedano za 1500 zł - uśmiecha się gorzko pan Mieczysław.
On sam przez kilka lat parał się robieniem fotografii do albumów i kalendarzy. W wielu przypadkach nie życzył sobie, aby podpisywano je jego nazwiskiem. Dziś udaje mu się żyć ze stypendiów artystycznych. Koledzy z formacji nie byliby w stanie utrzymać się z fotografii piktorialnej. Piotr Targosz jest informatykiem, Grzegorz Połowczuk pracuje jako operator maszyn kablowych.
Grupa ze Śląska ma ambitne plany. Chce pokazywać swoje fotografie za granicą. Już kilka razy odniosła znaczące sukcesy na rynku fotografii światowej. Zdobyła m.in. nagrodę ministra kultury i sztuki RP, ministra kultury Rosji, medal im. Jana Bułhaka, legendy polskiej fotografii. W 2006 r. ich multidiaporama została nagrodzona na festiwalu w Anglii.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.