Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wyniki sportowe piłkarzy MRKS-u są odwrotnie proporcjonalne do sfery finansowo-organizacyjnej klubu. Walne zebranie oraz dyskusja z przedstawicielami czechowickiego samorządu miały pomóc w znalezieniu antidotum na wyjście z kryzysowej sytuacji.

O przebiegu zebrania i jego efektach mówi Kazimierz Polok, prezes zarządu MRKS.: - Rezultat zebrania? Żaden! Spośród 21 radnych, na zebranie przybyło tylko troje. Nie pojawił się burmistrz, ani nikt przez niego desygnowany w zastępstwie. To obrazuje jak bardzo głęboko na sercu leży naszym władzom samorządowym czechowicki sport, a w szczególności piłka nożna. Ja wiem, że to jest specyficzny, przedświąteczny czas, ale żeby burmistrz nie mógł oddelegować na zebranie kogoś w swoim imieniu? Chcieliśmy wspólnie poszukać sposobu na wyjście z trudnej sytuacji, bo w końcu to nie jest mój prywatny klub. Cóż nie udało się.

- Latem bieżącego roku zrobiliśmy wszystko, aby zbudować zespół na miarę naszych aspiracji. To się powiodło, bo drużyna lokuje się na pierwszym miejscu w tabeli. Jednak wobec braku konkretnych deklaracji wsparcia czeka nas spotkanie z drużyną i rozmowa z piłkarzami o nowych warunkach, na których będą kontynuować grę w naszym klubie. Liczymy się z odejściem czołowych zawodników. Na razie mamy deklarację ze strony Jacka Łaszczoka, prezesa honorowego klubu, wyrównania zaległości wobec zawodników. A co dalej? Czechowice-Dziedzice to 43-tysięczne miasto, mamy jeden z najładniejszych, o ile nie najładniejszy obiekt na Podbeskidziu i zasługujemy na grę w IV lidze. Wygląda jednak na to, że marzenia o występach w tej klasie rozgrywkowej trzeba odłożyć w czasie.

sportowebeskidy.pl