Sport

  • 3 kwietnia 2010
  • wyświetleń: 1696

Czechowicki offroadowiec z krwi i kości

Rajdy, na które jeździ przypominają raczej survival, aniżeli typowe zawody sportowe, a jego samochód jest dziełem mechanika-eksperymentatora. Czechowiczanin Mirosław Kuś to offroadowiec z krwi i kości.

Miłością do samochodów terenowych zaraził go kolega, który pięć lat temu zabrał go na piknik z okazji zakończenia sezonu rajdowego. Jazda w trudnych, nietypowych warunkach, sprawdzanie możliwości posiadanego sprzętu, środowisko offroadowców okazały się bardzo kuszące. Czechowiczanin złapał bakcyla. – Miałem wówczas okazję po raz pierwszy przejechać się samochodem terenowym. To było suzuki samurai, samochód mały, ale za to bardzo dzielny w terenie. Jazda nim spodobała mi się na tyle, że postanowiłem kupić własną terenówkę. Oczywiście nie od razu, bo jakieś pół roku zajęło mi zbieranie funduszy na samochód – daihatsu feroza – wspomina.

Do zainteresowania jazdą w terenie wkrótce dołączyła pasja eksperymentowania, wymieniania, przerabiania. – Zacząłem inwestować w samochód. Wymieniłem w nim opony na bardziej agresywne – mówi pasjonat. Po ferozie były jeszcze dwa inne samochody – daihatsu rocky i, aktualny nabytek, nissan patrol. – Samochody, którymi jeździmy tak naprawdę mają niewiele wspólnego z typowymi samochodami terenowymi, które można kupić w salonie. Są mocno przerobione – mają dużo wyższe opony, zmienione zawieszenie i większe wykrzyża, co zapewnia im maksymalną przyczepność bez względu na rodzaj nawierzchni. Co więcej, są raczej krótkie, a próg mają na wysokości pasa. Czasami do takiego samochodu można dołożyć sporą sumę. Na rajdach, na które jeździmy, spotykamy ludzi, którzy do samochodu włożyli nawet po 80 tys. zł – opowiada.

Więcej w wydaniu papierowym Gazety Czechowickiej

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.