Wiadomości

  • 6 maja 2011
  • wyświetleń: 8123

Krupiński: dwie osoby nie żyją

W czwartek w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni "Krupiński" w Suszcu wybuchł metan. Pod ziemią znalazło się 4 poszkodowanych górników i 2 ratowników.

Około godziny 9.35 udało się nawiązać kontakt z zaginionymi górnikami, przed 11.00 udało się rozpocząć ich ewakuację. Niestety nie żyje ostatni z czterech górników, którzy byli najdłużej uwięzieni.

Około 15.00 udało się dzięki kamerze termowizyjnej znaleźć jednego zaginionych ratowników. Niestety, nie żyje. Trwają poszukiwania drugiego.

krupiński suszec kopalnia
Kopalnia Krupiński w Suszcu


Do wypadku doszło w czwartek o godzinie 19.48 na poziomie 820 metrów. W pobliżu miejsca zapłonu i wybuchu metanu były 32 osoby. 20 z tych pracowników wyjechało po zdarzeniu na powierzchnię bez poważniejszych obrażeń. Siedmiu kolejnych rozwieziono krótko po wypadku do szpitali - czterech do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, pozostałych do pobliskich szpitali w Pszczynie i Jastrzębiu Zdroju.

Do ostatnich pięciu rannych górników ratownicy zdołali dotrzeć ponad cztery godziny po wypadku. Przed godziną 3.00 do siemianowickiej oparzeniówki przewieziono jednego górnika z tej grupy. Pozostałych - wobec pogarszających się pod ziemią warunków - nie udało się wydostać z zagrożonego rejonu. Nad ranem za zaginionych uznano też dwóch ratowników pracujących w zagrożonym rejonie.

Akcję skomplikowały w nocy skrajnie trudne warunki: prócz temperatury sięgającej 45 stopni, bardzo gęste zadymienie. Ratownicy próbują obniżać temperaturę i rozrzedzać powietrze w wyrobiskach, w których - jak relacjonowali - nic nie widać.

Wiadomo, że przebywający w odciętym chodniku podścianowym czterej poszkodowani górnicy mają bezpośredni dostęp do przewodu wentylacyjnego, ociera do nich świeże powietrze. Choć dokładnie nie wiadomo, w jakim są stanie, ratownicy mają z nimi kontakt - słyszą ich głosy, a miejsce, w którym się znajdują, jest względnie bezpieczne.

W nocy zerwał się kontakt z dwoma ratownikami, którzy montowali urządzenia mające poprawić warunki w rejonie akcji. Obaj zostali uznani za zaginionych. Wobec pogarszających się warunków: m.in. pożaru i wysokiego stężenia tlenku węgla, pozostałych ratowników trzeba było wycofać z zagrożonego rejonu.

W akcji ratunkowej uczestniczy zmieniając się co najmniej dziesięć zastępów ratowników - sześć zastępów kopalnianych, dwa z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Wodzisławiu Śląskim i dwa z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Działają w odciętym po wypadku od reszty kopalni rejonie - pozostałe jej części pracują normalnie.

nan / czecho.pl

źródło: Radio ZET

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.