Wiadomości
- 5 grudnia 2011
- wyświetleń: 3806
Trzy oszustwa internetowe
Trzech mieszkańców naszego regionu zostało oszukanych na jednym z portali aukcyjnym.
Pierwszą z poszkodowanych jest mieszkanka Bestwiny, która zakupiła telefon komórkowy i nie doczekała się towaru ani zwrotu pieniędzy.
Kolejną ofiarą oszustwa internetowego został mieszkaniec Ligoty, który chciał kupić dysk twardy. Uczciwie zapłacił 170 zł za towar, którego do dzisiaj nie otrzymał. Pod koniec listopada mieszkaniec Czechowic-Dziedzic zapłacił 300 zł za pompę wspomagania do samochodu. Towar zamówił z Wrocławia. Niestety również nie doczekał się zapłaconego towaru. Wszystkimi sprawami zajmuje się policja.
- Ostrożność, podejrzliwość, ciekawość - oto cechy dobrego kupującego. Można wyróżnić dwa rodzaje oszustów: świadomy naciągacz i podszywacz. Naciągaczy dość łatwo zidentyfikować. "Nabijają" sobie punkty zakupami za 1 zł, po czym sprzedają drogi sprzęt komputerowy. Drugi typ jest bardziej złożony i trudny do wykrycia, bo polega na wyłudzaniu danych w różny sposób. Może to być e-mail przypominający graficznie strony internetowe np. banków lub serwisu, z którego korzystamy (znany oznacza większe
prawdopodobieństwo, że czytający maila z niego korzysta). W liście informują nas o tym, że musimy zweryfikować swoje dane lub ostatnią transakcję, jakiej dokonaliśmy. Po kliknięciu odsyłacza jesteśmy przekierowywani na stronę do złudzenia podobną do strony prawdziwej. Podajemy swoje dane, kody, hasła, PIN-y... (swego czasu masowo krążyły listy rzekomo pochodzące od mBanku i Citibanku). Stara szkoła licytujących mówi: "im więcej gwiazdek, tym bezpieczniej". A jest wręcz odwrotnie - mówi rzecznik prasowy bielskiej policji Elwira Jurasz.
- Oszukiwać najlepiej w Allegro, bo korzysta z niego najwięcej osób i jest najpopularniejszy. Podszywanie się pod cenionego sprzedawcę daje oszustowi gwarancję szybkiego zysku, bo korzysta z wypracowanego wizerunku innej osoby. Możemy zabezpieczyć się jak każe nam dział pomocy Allegro, ale nie mamy pewności czy to samo zrobił sprzedawca, od którego kupujemy. Jeśli nie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostaniemy oszukani, bo oszust zaloguje się na jego konto i przystąpi do działania. Nie bądźmy naiwni. Pracownicy serwisów/banków/portali nigdy nie proszą o podawanie haseł i nie wysyłają listów z prośbą o weryfikację danych (która ma odbyć się dopiero po zalogowaniu). Nawet jeśli list wygląda wiarygodnie i pochodzi od adresata admin@jakisserwis.pl. Często takie przesyłki są w formie HTML-a, łatwo więc zrobić napis http://www.allegro.pl, który jest tylko nazwą "na wierzchu", bo "pod spodem" można wpisać zupełnie inny adres. W razie wątpliwości trzeba skontaktować się z pracownikami serwisu (dane znajdziemy na oficjalnej stronie). Nawet w przypadku fałszywego alarmu zostaniemy uznani za rozsądnych, myślących i podejrzliwych userów - dodaje Elwira Jurasz.
- W każdej aukcji doszukujmy się oszustwa. Czytajmy komentarze (sprawdzajmy, co kupował i sprzedawał - to bardzo ważne), opisy, dzwońmy, prośmy o telefon stacjonarny, pytajmy o możliwość odbioru osobistego (nawet jeśli mieszkamy na Helu, a sprzedawca w Ustrzykach Dolnych). Jeśli na aukcji słuchawki kosztują 50 zł, a w sklepie identyczne są za 700 zł to zastanówmy się. Zapytajmy o dodatkowe zdjęcia przedmiotu, gwarancję, dowody zakupu (poprośmy o przesłanie skanów dokumentacji). Nawet jeśli
sprzedawca twierdzi, że są nowe i zafoliowane, można sądzić, że to złodziej (świadomy naciągacz), albo podszywacz (który towar zna tylko ze zdjęć w internecie) - wyjaśnia.
Kolejną ofiarą oszustwa internetowego został mieszkaniec Ligoty, który chciał kupić dysk twardy. Uczciwie zapłacił 170 zł za towar, którego do dzisiaj nie otrzymał. Pod koniec listopada mieszkaniec Czechowic-Dziedzic zapłacił 300 zł za pompę wspomagania do samochodu. Towar zamówił z Wrocławia. Niestety również nie doczekał się zapłaconego towaru. Wszystkimi sprawami zajmuje się policja.
- Ostrożność, podejrzliwość, ciekawość - oto cechy dobrego kupującego. Można wyróżnić dwa rodzaje oszustów: świadomy naciągacz i podszywacz. Naciągaczy dość łatwo zidentyfikować. "Nabijają" sobie punkty zakupami za 1 zł, po czym sprzedają drogi sprzęt komputerowy. Drugi typ jest bardziej złożony i trudny do wykrycia, bo polega na wyłudzaniu danych w różny sposób. Może to być e-mail przypominający graficznie strony internetowe np. banków lub serwisu, z którego korzystamy (znany oznacza większe
prawdopodobieństwo, że czytający maila z niego korzysta). W liście informują nas o tym, że musimy zweryfikować swoje dane lub ostatnią transakcję, jakiej dokonaliśmy. Po kliknięciu odsyłacza jesteśmy przekierowywani na stronę do złudzenia podobną do strony prawdziwej. Podajemy swoje dane, kody, hasła, PIN-y... (swego czasu masowo krążyły listy rzekomo pochodzące od mBanku i Citibanku). Stara szkoła licytujących mówi: "im więcej gwiazdek, tym bezpieczniej". A jest wręcz odwrotnie - mówi rzecznik prasowy bielskiej policji Elwira Jurasz.
- Oszukiwać najlepiej w Allegro, bo korzysta z niego najwięcej osób i jest najpopularniejszy. Podszywanie się pod cenionego sprzedawcę daje oszustowi gwarancję szybkiego zysku, bo korzysta z wypracowanego wizerunku innej osoby. Możemy zabezpieczyć się jak każe nam dział pomocy Allegro, ale nie mamy pewności czy to samo zrobił sprzedawca, od którego kupujemy. Jeśli nie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostaniemy oszukani, bo oszust zaloguje się na jego konto i przystąpi do działania. Nie bądźmy naiwni. Pracownicy serwisów/banków/portali nigdy nie proszą o podawanie haseł i nie wysyłają listów z prośbą o weryfikację danych (która ma odbyć się dopiero po zalogowaniu). Nawet jeśli list wygląda wiarygodnie i pochodzi od adresata admin@jakisserwis.pl. Często takie przesyłki są w formie HTML-a, łatwo więc zrobić napis http://www.allegro.pl, który jest tylko nazwą "na wierzchu", bo "pod spodem" można wpisać zupełnie inny adres. W razie wątpliwości trzeba skontaktować się z pracownikami serwisu (dane znajdziemy na oficjalnej stronie). Nawet w przypadku fałszywego alarmu zostaniemy uznani za rozsądnych, myślących i podejrzliwych userów - dodaje Elwira Jurasz.
- W każdej aukcji doszukujmy się oszustwa. Czytajmy komentarze (sprawdzajmy, co kupował i sprzedawał - to bardzo ważne), opisy, dzwońmy, prośmy o telefon stacjonarny, pytajmy o możliwość odbioru osobistego (nawet jeśli mieszkamy na Helu, a sprzedawca w Ustrzykach Dolnych). Jeśli na aukcji słuchawki kosztują 50 zł, a w sklepie identyczne są za 700 zł to zastanówmy się. Zapytajmy o dodatkowe zdjęcia przedmiotu, gwarancję, dowody zakupu (poprośmy o przesłanie skanów dokumentacji). Nawet jeśli
sprzedawca twierdzi, że są nowe i zafoliowane, można sądzić, że to złodziej (świadomy naciągacz), albo podszywacz (który towar zna tylko ze zdjęć w internecie) - wyjaśnia.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.