Wiadomości
- 10 listopada 2013
- wyświetleń: 9903
Nagroda dla niezwykłego pedagoga
Zaczęła pracować z dziećmi zaraz po maturze, równocześnie studiując. Jej ówczesny dyrektor mówił: - Asiu, ty sobie poradzisz! I poradziła sobie. Dziś, już dorośli, uczniowie są jej przyjaciółmi. Cenią ją ich rodzice.
Joanna Bogus, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 im. Orła Białego w Czechowicach-Dziedzicach ze wzruszeniem odebrała medal przyznawany nauczycielom, którzy potrafią pracę pedagoga łączyć z przykładem chrześcijańskiego życia. Gratulacje składał ks. prał. Henryk Satława, pomysłodawca nagrody przyznawanej w Cieszynie i Czechowicach-Dziedzicach przez stowarzyszenie "Dziedzictwo św. Jana Sarkandra, a także burmistrz Marian Błachut i Andrzej Kamiński i dyrektor Urszula Polaczek - w imieniu władz oświatowych.
Jest absolwentką tej szkoły, a od 6 lat - jej wicedyrektorką. - Od dziecka marzyłam, by zostać nauczycielką. Kocham swoją pracę, swoje dzieci - mówi wzruszona i nie musi dodawać, że nie traktuje inaczej uczniów i własnych dzieci. Dlatego też wśród składających gratulacje było wielu dawnych i obecnych wychowanków. Byli też rodzice.
- Zawsze staram się współpracować z rodzicami, bo bez porozumienia z nimi nie da się niczego zdziałać. Dzisiejsze zabieganie utrudnia im wychowanie do wartości i myślę, że szkoła może ich wspomagać - zaznacza Joanna Bogus, bez zniechęcenia, za to z promiennym uśmiechem.
Niełatwe było jej życie. Miała 13-14 lat, gdy straciła oboje rodziców. - Rodziców miałam krótko, ale zdążyli mi wpoić zasady, które zaowocowały w późniejszym życiu - uważa Joanna. - Często widziałam ojca i mamę klęczących przy łóżku. Później sama angażowałam się w życie Dzieci Maryi, dziecięcej róży różańcowej, potem duszpasterstwa akademickiego.
Poważną próbą była śmierć jej kilkunastoletniego syna. - Gdyby nie zaufanie do Pana Boga, pewnie byśmy tego nie przetrwali - mówi dzisiaj. Niespełnionym marzeniem Marcina była wspólna piesza pielgrzymka do Częstochowy. - Mówiłam mu, że jest za mały. Kiedy zmarł, poszłam sama - po raz pierwszy - wspomina. Było ciężko, ale to pielgrzymowanie od 10 lat dodaje jej sił, a z czasem dołączyła do niej reszta rodziny.
W tym roku córka Joanny - Izabela - wyjechała do Sudanu jako świecka misjonarka i podjęła się pracy z dziećmi ulicy. - Mieliśmy z mężem sporo obaw - przyznaje. - Jednak widzimy szczęście w jej oczach i cieszymy się razem z nią, że robi tam wiele dobrego.
- Znam laureatkę od jej dzieciństwa i bardzo się cieszę, że mimo trudnego, naznaczonego krzyżem życia, zawsze dawała budujące świadectwo wiary, przekazując dzieciom w szkole i we własnym domu te fundamentalne wartości: dobroć i miłość - mówił ks. kan. Karol Psurek, proboszcz parafii NMP Królowej Polski.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.