Wiadomości
- 24 czerwca 2015
- wyświetleń: 4416
Ryszka kapitanem w blind footballu
W ubiegły weekend we Wrocławiu odbył się międzynarodowy turniej w blind footballu, czyli piłki nożnej niewidomych. O zwycięstwo walczyły ze sobą ekipy Czech, Węgier, Polski oraz klubu Sprint Wrocław. Kapitanem Polaków był czechowiczanin Marcin Ryszka.
Wcześniej Ryszka dał poznać się, jako pływak, który zdobywał dla naszego kraju medale Mistrzostw Świata i Europy, jednak po zakończeniu kariery pływackiej zaangażował się w nową dyscyplinę.
- To nie jest tak, że dopiero teraz zaczęła się moja przygoda z piłką nożną. Grałem już jako dzieciak. Mam tradycje rodzinne, jeśli chodzi o piłkę. Mój brat do dzisiaj gra w drużynie z Kaniowa, jednak gdy trenowałem wyczynowo pływanie nie mogłem pozwolić sobie na kontuzję, a blind football jest sportem bardzo kontaktowym - tłumaczy Ryszka.
Polacy przygotowują się do sierpniowych Mistrzostw Europy, które odbędą się w Anglii. Turniej we Wrocławiu był pierwszą okazją do sprawdzenia swojej formy. W pierwszym meczu Polacy po bardzo dobrym spotkaniu zremisowali w regulaminowym czasie gry z Czechami 0 do 0. Niestety w rzutach karnych musieli uznać wyższość naszych sąsiadów.
- To był trudny mecz. Cały czas mieliśmy przewagę. Czesi praktycznie ani razu nam nie zagrozili. Kontrolowaliśmy przebieg gry i mieliśmy wiele sytuacji, ale nic nie chciało wpaść do bramki. Później rzuty karne i niestety porażka. Wiedzieliśmy, że to pierwszy mecz i musimy walczyć dalej - opowiadał kapitan Polaków.
Polacy w drugim swoim spotkaniu spotkali się z Węgrami. Tym razem poprawili skuteczność i po dwóch bramkach Martina Junga do przerwy wygrywali 2 do 0. W drugiej połowie Polacy koncentrowali się na przeszkadzaniu przeciwnikom. Szanowali piłkę i pewnie dowieźli bezpieczny wynik do końca meczu. Sytuacja tak się ułożyła, że trzeci decydujący mecz Polacy rozgrywali ze sprintem Wrocław. Zwycięzca wygrywał cały turniej.
- To był najcięższy mecz ze wszystkich. W blind footballu gra się po pięciu zawodników w drużynie. Bramkarz jest widzący, a w polu występuje czterech zawodników, którzy aby nie widzieć grają w specjalnych opaskach na oczach i dzięki nim są wyrównane szanse. W rozgrywkach międzynarodowych w polu mogą występować piłkarze całkowicie niewidomi, czyli tacy jak ja. Otrzymują oni grupę b1. Jednak w towarzyskich turniejach dopuszcza się możliwość, żeby w polu grały osoby, na co dzień widzące, które jednak mają zasłonięte oczy specjalnymi goglami. Drużyna Sprintu Wrocław opiera się właśnie na takich zawodnikach, którzy prezentują bardzo wysoki poziom, jednak w meczach oficjalnych nie mogą występować - tłumaczy Marcin Ryszka.
Po pierwszej połowie utrzymywał się remis 0 do 0. Na początku drugiej połowy na prowadzenie wyszli wrocławianie. Jednak na 5 minut przed końcem po znakomitej akcji bramkę na 1 do 1 zdobył Marcin Ryszka. Do końca regulaminowego czasu gry bramki już nie padły i o zwycięstwie zadecydowały ponownie rzuty karne. Pierwszego karnego dla Polaków na gola zamienił Ryszka. W tym spotkaniu znakomicie spisywał się bramkarz Polaków Grzegorz Jakubowski, który obronił pierwszy strzał wrocławian. Jako drugi u Polaków do piłki podszedł Martin Jung i on również pewnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce Sprintu. Z racji, że w blind footballu strzela się po 3 rzuty karne Sprint znajdował się w bardzo niekorzystnej sytuacji. Ponownie z dobrej strony pokazał się bramkarz Polaków i puchar powędrował do biało-czerwonych.
Ciężko sobie wyobrazić jak niewidomi mogą grać w piłkę. Dla pokazania poniżej link do bramki Marcina Ryszki na 1 do 1 w meczu ze Sprintem Wrocław.
- To nie jest tak, że dopiero teraz zaczęła się moja przygoda z piłką nożną. Grałem już jako dzieciak. Mam tradycje rodzinne, jeśli chodzi o piłkę. Mój brat do dzisiaj gra w drużynie z Kaniowa, jednak gdy trenowałem wyczynowo pływanie nie mogłem pozwolić sobie na kontuzję, a blind football jest sportem bardzo kontaktowym - tłumaczy Ryszka.
Polacy przygotowują się do sierpniowych Mistrzostw Europy, które odbędą się w Anglii. Turniej we Wrocławiu był pierwszą okazją do sprawdzenia swojej formy. W pierwszym meczu Polacy po bardzo dobrym spotkaniu zremisowali w regulaminowym czasie gry z Czechami 0 do 0. Niestety w rzutach karnych musieli uznać wyższość naszych sąsiadów.
- To był trudny mecz. Cały czas mieliśmy przewagę. Czesi praktycznie ani razu nam nie zagrozili. Kontrolowaliśmy przebieg gry i mieliśmy wiele sytuacji, ale nic nie chciało wpaść do bramki. Później rzuty karne i niestety porażka. Wiedzieliśmy, że to pierwszy mecz i musimy walczyć dalej - opowiadał kapitan Polaków.
Polacy w drugim swoim spotkaniu spotkali się z Węgrami. Tym razem poprawili skuteczność i po dwóch bramkach Martina Junga do przerwy wygrywali 2 do 0. W drugiej połowie Polacy koncentrowali się na przeszkadzaniu przeciwnikom. Szanowali piłkę i pewnie dowieźli bezpieczny wynik do końca meczu. Sytuacja tak się ułożyła, że trzeci decydujący mecz Polacy rozgrywali ze sprintem Wrocław. Zwycięzca wygrywał cały turniej.
- To był najcięższy mecz ze wszystkich. W blind footballu gra się po pięciu zawodników w drużynie. Bramkarz jest widzący, a w polu występuje czterech zawodników, którzy aby nie widzieć grają w specjalnych opaskach na oczach i dzięki nim są wyrównane szanse. W rozgrywkach międzynarodowych w polu mogą występować piłkarze całkowicie niewidomi, czyli tacy jak ja. Otrzymują oni grupę b1. Jednak w towarzyskich turniejach dopuszcza się możliwość, żeby w polu grały osoby, na co dzień widzące, które jednak mają zasłonięte oczy specjalnymi goglami. Drużyna Sprintu Wrocław opiera się właśnie na takich zawodnikach, którzy prezentują bardzo wysoki poziom, jednak w meczach oficjalnych nie mogą występować - tłumaczy Marcin Ryszka.
Po pierwszej połowie utrzymywał się remis 0 do 0. Na początku drugiej połowy na prowadzenie wyszli wrocławianie. Jednak na 5 minut przed końcem po znakomitej akcji bramkę na 1 do 1 zdobył Marcin Ryszka. Do końca regulaminowego czasu gry bramki już nie padły i o zwycięstwie zadecydowały ponownie rzuty karne. Pierwszego karnego dla Polaków na gola zamienił Ryszka. W tym spotkaniu znakomicie spisywał się bramkarz Polaków Grzegorz Jakubowski, który obronił pierwszy strzał wrocławian. Jako drugi u Polaków do piłki podszedł Martin Jung i on również pewnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce Sprintu. Z racji, że w blind footballu strzela się po 3 rzuty karne Sprint znajdował się w bardzo niekorzystnej sytuacji. Ponownie z dobrej strony pokazał się bramkarz Polaków i puchar powędrował do biało-czerwonych.
Ciężko sobie wyobrazić jak niewidomi mogą grać w piłkę. Dla pokazania poniżej link do bramki Marcina Ryszki na 1 do 1 w meczu ze Sprintem Wrocław.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.