Wiadomości
- 26 października 2019
- wyświetleń: 2558
LKS Czaniec rozgromił MRKS Czechowice-Dziedzice
Z podrażnionym pasmem trzech kolejnych porażek rywalem, przyszło mierzyć się w sobotnie popołudnie drużynie MRKS-u Czechowice-Dziedzice, która w wyjazdowym pojedynku rywalizowała z LKS-em Czaniec. I choć już przed pierwszym gwizdkiem arbitra było wiadome, iż gości czeka trudna przeprawa, to jednak mało kto spodziewał aż takiej kompromitacji podopiecznych Wojciecha Jarosza.
Otwarcie wyniku beskidzkich derbów nastąpiło w 28. minucie, gdy po faulu Marcina Zarychty na Kamilu Karczu rzut karny wykorzystał sam poszkodowany. Tuż przed przerwą - w 43. minucie gospodarze podwyższyli z kolei prowadzenie, a tym razem po asyście Kamila Karcza piłkę do siatki z bliska skierował Ilya Nazdryn-Platnitski, gracz rodem z Białorusi.
Na wstępie drugiej odsłony znów pechowcem w szeregach czechowiczan okazał się Marcin Zarychta, wszak próbując zablokować uderzenie Adama Palarczyka niefortunnie zagrał futbolówkę ręką w obrębie "szesnastki" i ponownie z jedenastego metra nie pomylił się Kamil Karcz (50 min.). Ten sam zawodnik w roli głównej wystąpił także w 81. minucie, gdy skutecznie sfinalizował on dośrodkowanie Filipa Handego z rzutu rożnego, zapisując na swoim koncie hat-tricka. Bezradnych tego dnia przyjezdnych ostatecznie w 86. minucie "pogrążył" wprowadzony na murawę ledwie 120 sekund wcześniej rezerwowy Sebastian Wiśniowski, dobijając sparowane przez golkipera MRKS-u uderzenie... Kamila Karcza.
Przed tygodniem czechowiczanie w ostatnich sekundach "uciekli spod topora", remisując na własnym stadionie z LKS Goczałkowice-Zdrój, w dzisiejszym pojedynku z będącym ostatnio w wyraźnym kryzysie LKS-em Czaniec zespół MRKS-u nie miał już nic do powiedzenia, o czym dobitnie świadczy końcowy rezultat.
Już na wstępie sobotniego spotkania goście mieli dużo szczęścia, wszak mocno zmotywowani rywale w 5. minucie powinni objąć prowadzenie, gdy po tzw. "przebitce" piłka trafiła na lewą stroną do pozostawionego bez opieki Palarczyka, którego uderzenie wpierw odbił Kraus, a poprawka gracza miejscowych poszybowała nad poprzeczką. W 12. minucie wreszcie groźniej zaatakował MRKS, jednak po rajdzie Jonkisza prawym skrzydłem, zbyt mało precyzyjnie strzelali kolejno Adamiec i Przemyk. W 18. minucie powodzenie czechowiczanom mogła z kolei przynieść próba Adamca z rzutu wolnego, bowiem futbolówka po rykoszecie nieco zmyliła Majdę, ale w ostatecznym rozrachunku golkiper Czańca zdołał "na raty" zażegnać niebezpieczeństwo. Coraz śmielej poczynający sobie gospodarze swoją ofensywną aktywność zaznaczyć starali się w 27. minucie, gdy po asyście Karcza strzał Nazdryn-Platnitskiego sparował czechowicki bramkarz, zaś dobitka Janiczaka okazała się zbyt wysoka. Niestety sześćdziesiąt sekund później dużo bardziej aktywna ekipa dowodzona przez grającego trenera Macieja Żaka dopięła już swego, bo w obrębie "szesnastki" Karcza nieprzepisowo powstrzymał Zarychta, a po chwili sprawiedliwość z tzw. "wapna" skutecznie wymierzył sam poszkodowany. Rozochoceni gracze LKS-u bynajmniej nie zamierzali na tym poprzestać i w 31. minucie gości od straty drugiego gola uchronił dla odmiany słupek, w który z dziewiętnastego metra wcelował nie kto inny, jak Karcz. Natomiast w 40. minucie tylko efektowna parada Krausa po uderzeniu Janiczaka z dystansu zapobiegła kolejnemu nieszczęściu. Przed przerwą MRKS nie ustrzegł się jednak jeszcze jednego - kosztownego błędu, wszak w 43. minucie dogranie Karcza z lewej strony pola karnego, na dalszym słupku sfinalizował wbiegający bez krycia Nazdryn-Platnitski.
I choć w trakcie pauzy w szatni gości padło kilka męskich słów, to już w 50. minucie właściwie musieli oni powoli godzić się z nieuchronną porażką. Znów pechowcem w szeregach MRKS-u okazał się Zarychta, który usiłując ofiarnie zablokować uderzenie Palarczyka dotknął piłki ręką i sędzia Tomasz Wajda drugi raz tego dnia stanowczym ruchem wskazał na punkt oddalony od bramki o jedenaście metrów, a z tego miejsca i w tym przypadku nie pomylił się Karcz. Przy stanie 3:0 miejscowi nie musieli już zbytnio forsować tempa, a czechowiczanie jedynie po próbach z dystansu Raszki i Mąki mogli zanotować przynajmniej honorowe trafienie, lecz z opresji obronną ręką w obu przypadkach wychodził Majda. Tymczasem w końcowej fazie meczu miejscowi definitywnie pogrążyli bezradnego przeciwnika, gdyż w 81. minucie centrę Handego z rzutu rożnego mocnym strzałem po ziemi ze środkowej strefy pola karnego sfinalizował kompletujący hat-tricka Karcz, który też w 86. minucie uderzył z dystansu i choć wydawało się, że próba ta nie zmierza w światło bramki, to jednak Kraus odbił ją w bok, a w odpowiednim miejscu znalazł się jeszcze rezerwowy Wiśniowski i po ledwie 120 sekundach pobytu na boisku, został on autorem gola, ustalającego wynik spotkania na 5:0.
Nie ma co zbytnio rozwodzić się nad tym pojedynkiem, po prostu w drużynie MRKS-u tego dnia nie funkcjonowało właściwie nic, a mnożące się błędy w defensywie poskutkowały bardzo wysoką porażką. Z nadzieją, iż czechowiczanie wyciągną z tej lekcji odpowiednie wnioski czekać trzeba do przyszłej soboty - 2 listopada, kiedy to na stadionie MOSiR o godzinie 14:00 zmierzymy się z rezerwami Podbeskidzia Bielsko-Biała.
LKS Czaniec - MRKS Czechowice-Dziedzice 5:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Karcz (28 min. - z karnego), 2:0 Nazdryn-Platnitski (43 min.), 3:0 Karcz (50 min. - z karnego),
4:0 Karcz (81 min.), 5:0 Wiśniowski (86 min.)
LKS: 19. Michał Majda - 18. Adam Palarczyk, 4. Maciej Żak, 5. Łukasz Zakrzewski (52′ 9. Paweł Kozioł), 13. Bartłomiej Borak - 14. Filip Handy, 7. Tomasz Kaczmarczyk (78′ 3. Miłosz Stawowy), 16. Grzegorz Janiczak (84′ 17. Sebastian Wiśniowski), 11. Maciej Felsch - 15. Ilya Nazdryn-Platnitski, 8. Kamil Karcz (88′ 10. Wojciech Loranc)
Trener: Maciej Żak
MRKS: 1. Dominik Kraus - 18. Ariel Dzionsko, 4. Marcin Zarychta, 14. Rafał Żurek, 13. Mateusz Wójcik - 6. Damian Rodak (54′ 16. Kacper Polakowski), 8. Łukasz Szędzielarz, 9. Błażej Adamiec (46′ 3. Piotr Noga), 10. Michał Przemyk (65′ 19. Łukasz Mąka), 17. Kamil Jonkisz (76′ 5. Mateusz Wajdzik) - 7. Jakub Raszka (81′ 2. Kamil Cichura)
Trener: Wojciech Jarosz
Na wstępie drugiej odsłony znów pechowcem w szeregach czechowiczan okazał się Marcin Zarychta, wszak próbując zablokować uderzenie Adama Palarczyka niefortunnie zagrał futbolówkę ręką w obrębie "szesnastki" i ponownie z jedenastego metra nie pomylił się Kamil Karcz (50 min.). Ten sam zawodnik w roli głównej wystąpił także w 81. minucie, gdy skutecznie sfinalizował on dośrodkowanie Filipa Handego z rzutu rożnego, zapisując na swoim koncie hat-tricka. Bezradnych tego dnia przyjezdnych ostatecznie w 86. minucie "pogrążył" wprowadzony na murawę ledwie 120 sekund wcześniej rezerwowy Sebastian Wiśniowski, dobijając sparowane przez golkipera MRKS-u uderzenie... Kamila Karcza.
Przed tygodniem czechowiczanie w ostatnich sekundach "uciekli spod topora", remisując na własnym stadionie z LKS Goczałkowice-Zdrój, w dzisiejszym pojedynku z będącym ostatnio w wyraźnym kryzysie LKS-em Czaniec zespół MRKS-u nie miał już nic do powiedzenia, o czym dobitnie świadczy końcowy rezultat.
Już na wstępie sobotniego spotkania goście mieli dużo szczęścia, wszak mocno zmotywowani rywale w 5. minucie powinni objąć prowadzenie, gdy po tzw. "przebitce" piłka trafiła na lewą stroną do pozostawionego bez opieki Palarczyka, którego uderzenie wpierw odbił Kraus, a poprawka gracza miejscowych poszybowała nad poprzeczką. W 12. minucie wreszcie groźniej zaatakował MRKS, jednak po rajdzie Jonkisza prawym skrzydłem, zbyt mało precyzyjnie strzelali kolejno Adamiec i Przemyk. W 18. minucie powodzenie czechowiczanom mogła z kolei przynieść próba Adamca z rzutu wolnego, bowiem futbolówka po rykoszecie nieco zmyliła Majdę, ale w ostatecznym rozrachunku golkiper Czańca zdołał "na raty" zażegnać niebezpieczeństwo. Coraz śmielej poczynający sobie gospodarze swoją ofensywną aktywność zaznaczyć starali się w 27. minucie, gdy po asyście Karcza strzał Nazdryn-Platnitskiego sparował czechowicki bramkarz, zaś dobitka Janiczaka okazała się zbyt wysoka. Niestety sześćdziesiąt sekund później dużo bardziej aktywna ekipa dowodzona przez grającego trenera Macieja Żaka dopięła już swego, bo w obrębie "szesnastki" Karcza nieprzepisowo powstrzymał Zarychta, a po chwili sprawiedliwość z tzw. "wapna" skutecznie wymierzył sam poszkodowany. Rozochoceni gracze LKS-u bynajmniej nie zamierzali na tym poprzestać i w 31. minucie gości od straty drugiego gola uchronił dla odmiany słupek, w który z dziewiętnastego metra wcelował nie kto inny, jak Karcz. Natomiast w 40. minucie tylko efektowna parada Krausa po uderzeniu Janiczaka z dystansu zapobiegła kolejnemu nieszczęściu. Przed przerwą MRKS nie ustrzegł się jednak jeszcze jednego - kosztownego błędu, wszak w 43. minucie dogranie Karcza z lewej strony pola karnego, na dalszym słupku sfinalizował wbiegający bez krycia Nazdryn-Platnitski.
I choć w trakcie pauzy w szatni gości padło kilka męskich słów, to już w 50. minucie właściwie musieli oni powoli godzić się z nieuchronną porażką. Znów pechowcem w szeregach MRKS-u okazał się Zarychta, który usiłując ofiarnie zablokować uderzenie Palarczyka dotknął piłki ręką i sędzia Tomasz Wajda drugi raz tego dnia stanowczym ruchem wskazał na punkt oddalony od bramki o jedenaście metrów, a z tego miejsca i w tym przypadku nie pomylił się Karcz. Przy stanie 3:0 miejscowi nie musieli już zbytnio forsować tempa, a czechowiczanie jedynie po próbach z dystansu Raszki i Mąki mogli zanotować przynajmniej honorowe trafienie, lecz z opresji obronną ręką w obu przypadkach wychodził Majda. Tymczasem w końcowej fazie meczu miejscowi definitywnie pogrążyli bezradnego przeciwnika, gdyż w 81. minucie centrę Handego z rzutu rożnego mocnym strzałem po ziemi ze środkowej strefy pola karnego sfinalizował kompletujący hat-tricka Karcz, który też w 86. minucie uderzył z dystansu i choć wydawało się, że próba ta nie zmierza w światło bramki, to jednak Kraus odbił ją w bok, a w odpowiednim miejscu znalazł się jeszcze rezerwowy Wiśniowski i po ledwie 120 sekundach pobytu na boisku, został on autorem gola, ustalającego wynik spotkania na 5:0.
Nie ma co zbytnio rozwodzić się nad tym pojedynkiem, po prostu w drużynie MRKS-u tego dnia nie funkcjonowało właściwie nic, a mnożące się błędy w defensywie poskutkowały bardzo wysoką porażką. Z nadzieją, iż czechowiczanie wyciągną z tej lekcji odpowiednie wnioski czekać trzeba do przyszłej soboty - 2 listopada, kiedy to na stadionie MOSiR o godzinie 14:00 zmierzymy się z rezerwami Podbeskidzia Bielsko-Biała.
LKS Czaniec - MRKS Czechowice-Dziedzice 5:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Karcz (28 min. - z karnego), 2:0 Nazdryn-Platnitski (43 min.), 3:0 Karcz (50 min. - z karnego),
4:0 Karcz (81 min.), 5:0 Wiśniowski (86 min.)
LKS: 19. Michał Majda - 18. Adam Palarczyk, 4. Maciej Żak, 5. Łukasz Zakrzewski (52′ 9. Paweł Kozioł), 13. Bartłomiej Borak - 14. Filip Handy, 7. Tomasz Kaczmarczyk (78′ 3. Miłosz Stawowy), 16. Grzegorz Janiczak (84′ 17. Sebastian Wiśniowski), 11. Maciej Felsch - 15. Ilya Nazdryn-Platnitski, 8. Kamil Karcz (88′ 10. Wojciech Loranc)
Trener: Maciej Żak
MRKS: 1. Dominik Kraus - 18. Ariel Dzionsko, 4. Marcin Zarychta, 14. Rafał Żurek, 13. Mateusz Wójcik - 6. Damian Rodak (54′ 16. Kacper Polakowski), 8. Łukasz Szędzielarz, 9. Błażej Adamiec (46′ 3. Piotr Noga), 10. Michał Przemyk (65′ 19. Łukasz Mąka), 17. Kamil Jonkisz (76′ 5. Mateusz Wajdzik) - 7. Jakub Raszka (81′ 2. Kamil Cichura)
Trener: Wojciech Jarosz
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.