Wiadomości
- 23 marca 2023
- wyświetleń: 1886
Przeciwnicy spalarni zaprosili ekspertów na debatę w starostwie
Inicjatywa Obywatelska STOP spalarni śmieci w Bielsku-Białej zorganizowała panel samorządowy poświęcony budowie instalacji termicznego przekształcania odpadów. Na spotkanie z samorządowcami z terenu powiatu bielskiego zaproszono ekspertów jednoznacznie odpowiadających się przeciw budowie kolejnej w kraju spalarni odpadów.
Zapobieganie powstawania odpadów i recykling
Piotr Barczak ze Stowarzyszenia Zero Waste, który jest także członkiem zespołu Europejskiego Biura Ochrony Środowiska (EEB), podkreślał jak ważne jest zapobieganie powstawania odpadów i ich późniejszy recykling.
- Gospodarka o obiegu zamkniętym dotyczy długiego wykorzystywania surowców. Chodzi o to, żeby produkty były trwalsze i naprawialne, a kiedy skończy się ich żywot użytkowy, nastąpił ich recykling - mówił ekspert.
Zapobieganie wytwarzania odpadów to główny kierunek wyznaczony przez Komisję Europejską. Już w 2025 roku poziom recyklingu w Europie ma wynieść 55 procent. Dekadę później musimy odzyskiwać aż 65% odpadów, a na składowisko czy do spalarni śmieci będzie mogło trafiać zaledwie 10% masy wszystkich odpadów.
- Te czynne i budowane już spalarnie zapewnią zrealizowanie maksymalnego, 10-procentowego poziomu składowania odpadów, który nas czeka w 2035 roku - zaznaczył Piotr Barczak.
Kolejnym problemem zasygnalizowanym przez członka stowarzyszenia Zero Waste są opłaty ETS za emisję dwutlenku węgla, które także mają objąć spalarnie odpadów, co będzie generować większe koszty funkcjonowania instalacji.
- Oczywiście te koszty poniosą mieszkańcy. Dziś opłaty ETS są przemilczane, one wejdą w życie dopiero w 2028 roku. Inwestorzy nie mówią o nich, a one znacząco podniosą koszty operowania spalarni - ostrzegał ekspert.
Spalarnia przewymiarowana?
Kolejny prelegent, Paweł Głuszyński z Towarzystwa na Rzecz Ziemi, zwrócił uwagę na planowaną przepustowość bielskiej spalarni, która ma wynosić 100 tys. ton odpadów rocznie.
- Spalarnia jest planowana dla całej aglomeracji beskidzkiej, czyli trzech powiatów i miasta Bielska-Białej. Jeśli popatrzy się na aktualne dane, to wydaje się, że tych odpadów jest na tyle dużo, żeby "nakarmić" planowaną instalację. Prawda jednak wygląda nieco inaczej. Obowiązkowe poziomy recyklingu spowodują, że tych odpadów przeznaczonych do spalania będzie mniej. Na dobrą sprawę powinniśmy zapomnieć o rozmyślaniu o spalarni i przyłożyć się do tego, co pozwoli nam zrealizować poziomy recyklingu wymagane przez dyrektywy unijne i nasze prawodawstwo, przede wszystkim od strony powtórnego użycia i zapobiegania wytwarzania odpadów - tłumaczył Paweł Głuszyński.
Członek Towarzystwa na Rzecz Ziemi podważył też szacunkowe koszty inwestycji. - Duże zastrzeżenia budzi również śmiesznie niska kwota budowy bielskiej spalarni wynosząca nieco powyżej 422 milionów złotych netto. Ze wszystkich innych projektów realizowanych przez samorządy wynika, że jest to znacznie wyższa kwota. Całkowity koszt inwestycji może wynieść 585 milionów złotych, które trzeba będzie spłacić przynajmniej w jakiejś części - mówił Paweł Głuszyński.
Ludzki "materiał badawczy" w cieniu komina spalarni
Swoją prelekcję na temat wpływu spalarni na zdrowie i żywność wygłosił dr hab. inż. Maciej Oziembłowski, profesor Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Naukowiec zaznaczył, że największym zagrożeniem dla zdrowia człowieka są emitowane przez spalarnie związki chemiczne - dioksyny i furany oraz metale ciężkie. Najwięcej tych związków trafia do atmosfery, a później do gleby i wód, w chwili rozruchu spalarni oraz ewentualnej awarii instalacji.
- Przede wszystkim głównym zagrożeniem jest konsumpcja skażonej wody i żywności pochodzenia zwierzęcego. Według różnych badań twierdzi się, że od 80-90 procent wchłonięć dioksyn i furanów ma miejsce drogą żywnościową - mówił wykładowca.
Profesor Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu wymienił długą listę zagrożeń dla zdrowia, które wywołują dioksyny i furany. - One w bardzo silny sposób wpływają na rozwijający się płód. Mamy dużo naukowo stwierdzonych efektów oddziaływania tych związków chemicznych na dzieci - m.in. nieprawidłowy rozwój układu nerwowego. Dioksyny i furany uszkadzają wiele narządów, głównie wątrobę, są też czynnikiem rakotwórczym - ostrzegał dr Maciej Oziembłowski.
Naukowiec zaznaczył, że nie wiemy jeszcze wszystkiego na temat szkodliwości spalarni, gdyż badania na ten temat w naszym kraju rozpoczęto dopiero kilkanaście lat temu. - Co prawda koncentrujemy się na dioksynach, furanach czy na benzoalfapirenie, ale jest jeszcze cała masa związków, których jeszcze do końca nie rozumiemy i nie do końca wiemy jaki jest ich wpływ na zdrowie. W najbliższych latach mieszkańcy, którzy żyją w cieniu komina spalarnianego, będą materiałem badawczym udowadniającym tezę o zwiększonej zachorowalności. Bądźmy ostrożni. Jeżeli do końca nie wiemy, jak to będzie wpływało na zdrowie, to nie słuchajmy zapewnień tych, którzy mają interes w budowie spalarni. Zyski finansowe są kierowane do właścicieli spalarni, a koszty w postaci chorób ponoszą mieszkańcy - podsumował wykładowca Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Przypominamy, że 16 kwietnia w Bielsku-Białej zostanie przeprowadzone pierwsze w historii naszego miasta referendum lokalne. Mieszkańcy stolicy Podbeskidzia odpowiedzą w nim na pytanie "Czy jesteś za budową instalacji termicznego przekształcania odpadów (spalarni odpadów) w Bielsku-Białej przy ul. ks. Józefa Londzina 17 c (teren byłej ciepłowni)?".
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.