Miasto ma apetyt na dworzec PKP

- Wiemy, że jest to możliwe - mówi czechowicki burmistrz Marian Błachut.

Niegdyś reprezentacyjny gmach Cesarsko-Królewskiej Wyłącznie Uprzywilejowanej Kolei Północnej Cesarza Ferdynanda i ciągle jeden z ważniejszych punktów na kolejowej mapie Polski od dawna niszczeje.

Kolej nie ma pieniędzy na remont. Samorząd rozpoczął starania o darmowe przejęcie budynku, żeby na własną rękę przeprowadzić renowację. Początkowo PKP kategorycznie odmawiały. Dworzec główny w Czechowicach, choć bardzo zaniedbany, wciąż przynosi pieniądze z dzierżawy pomieszczeń pod sklepiki i lokal gastronomiczny. Dlatego kolej niechętnie by się go pozbyła. W przeciwieństwie do trzech mniejszych czechowickich dworców, do których musi dopłacać.

Podczas rozmów z przedstawicielami katowickiego Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP S.A. burmistrz zgodził się na przejęcie pakietu zrujnowanych stacyjek. Był to warunek, żeby otrzymać również dworzec główny. Kolej zapowiadała, że do końca roku sprawa zostanie zamknięta. Tymczasem w grudniu nowym zarządcą czechowickiego dworca została inna spółka PKP - Oddział Dworce Kolejowe w Warszawie. W styczniu wieści o zmianie właściciela dotarły do magistratu. Wszystkie dotychczasowe obietnice okazały się nieważne.

Gmina wie, że kolej nie chce sprzedać dworca, z którego nadal może czerpać zyski. Nie ma też szans, by nieodpłatnie przejąć obiekt w ramach rozliczenia zobowiązań podatkowych wobec samorządu, bo Dworce Kolejowe nie są jego dłużnikiem.

Władze Czechowic wpadły na pomysł, by wydzierżawić zabytek na 29 lat.

Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.