Wiadomości
- 31 sierpnia 2008
- wyświetleń: 3166
Relikt minionej epoki do wyburzenia?
Część czechowiczan ma dosyć widoku żołnierzy Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego, stojących ramię w ramię na granitowym cokole w samym centrum miasta.
Na pamiątkę po PRL nie mogą patrzeć zwłaszcza mieszkańcy osiedla Lesisko, na którego terenie obiekt się znajduje. Woleliby, żeby zastąpił go Pomnik Wolności ku czci walczących w I wojnie światowej mieszkańców Czechowic, Dziedzic i sąsiednich miejscowości.
To przecież relikt minionej epoki. Zbyt mocno kojarzy się z czasami komunizmu, nie pasuje do rzeczywistości. Aż dziw bierze, że przetrwał tak długo - uważają mieszkańcy osiedla Lesisko. Podjęli uchwałę, by z pomnikiem Braterstwa Broni rozstać się po przeszło półwieczu.
Temat monumentu powraca jak bumerang, zwłaszcza w okolicach okrągłych rocznic jego wzniesienia. A właśnie zbliża się 55. Czarne chmury nad towarzyszami broni po raz pierwszy zaczęły gromadzić się, gdy dobili do czterdziestki. Niektórzy mieszkańcy Czechowic-Dziedzic postulowali wówczas wyburzenie wojaków albo wymianę na przykład na marszałka Piłsudskiego.
Jednak tamtą burzę wykonani z betonu żołnierze przetrwali. Przetrzymali też kolejną, która rozpętała się dziesięć lat później. W mieście znów pojawiły się głosy, że czas pomnika minął. Ale niektórzy stanęli w jego obronie. W opozycji do przeciwników utrzymywania kamiennego śladu komunistycznej przeszłości, powstała grupa, która głosiła koncepcję jego renowacji. Działał w niej m.in. zmarły przed dwoma laty Kazimierz Leśniak, jeden z uczestników budowy monumentu.
Zdania na temat pomnika są podzielone, bo nie wszystkim mieszkańcom przeszkadza. - Uważam, że na tym pomniku jest dwóch prostych żołnierzy, którzy mieli walczyć z faszyzmem. Oni się nie zajmowali żadną polityką. To byli prości ludzie, którzy dostali rozkaz. I pomnik jest na cześć takich właśnie żołnierzy - mówi Wiesław Kardaś, mieszkaniec Czechowic-Dziedzic.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.
To przecież relikt minionej epoki. Zbyt mocno kojarzy się z czasami komunizmu, nie pasuje do rzeczywistości. Aż dziw bierze, że przetrwał tak długo - uważają mieszkańcy osiedla Lesisko. Podjęli uchwałę, by z pomnikiem Braterstwa Broni rozstać się po przeszło półwieczu.
Temat monumentu powraca jak bumerang, zwłaszcza w okolicach okrągłych rocznic jego wzniesienia. A właśnie zbliża się 55. Czarne chmury nad towarzyszami broni po raz pierwszy zaczęły gromadzić się, gdy dobili do czterdziestki. Niektórzy mieszkańcy Czechowic-Dziedzic postulowali wówczas wyburzenie wojaków albo wymianę na przykład na marszałka Piłsudskiego.
Jednak tamtą burzę wykonani z betonu żołnierze przetrwali. Przetrzymali też kolejną, która rozpętała się dziesięć lat później. W mieście znów pojawiły się głosy, że czas pomnika minął. Ale niektórzy stanęli w jego obronie. W opozycji do przeciwników utrzymywania kamiennego śladu komunistycznej przeszłości, powstała grupa, która głosiła koncepcję jego renowacji. Działał w niej m.in. zmarły przed dwoma laty Kazimierz Leśniak, jeden z uczestników budowy monumentu.
Zdania na temat pomnika są podzielone, bo nie wszystkim mieszkańcom przeszkadza. - Uważam, że na tym pomniku jest dwóch prostych żołnierzy, którzy mieli walczyć z faszyzmem. Oni się nie zajmowali żadną polityką. To byli prości ludzie, którzy dostali rozkaz. I pomnik jest na cześć takich właśnie żołnierzy - mówi Wiesław Kardaś, mieszkaniec Czechowic-Dziedzic.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.