Sport
- 12 kwietnia 2017
- wyświetleń: 2865
Szczęśliwe,ale zasłużone zwycięstwo: Rotuz Bronów - Halny Kalna 3:2
Mecz, który miał być łatwy i przyjemny dla ekipy Rotuza, okazał się prawdziwym dreszczowcem, na szczęście z happy endem. Po gładkim ubiegłotygodniowym zwycięstwie, gospodarze przystępowali do tego pojedynku jako zdecydowani faworyci. Mimo że zespół z Kalnej nawet jak przegrywał, to zawsze zostawiając sporo wysiłku na murawie.
Zawodnicy z Bronowa solidarnie uznali, że gładkie, jednostronne zwycięstwo nie wchodzi tym razem w grę, że kibice zasługują na trochę emocji i dramaturgii a przyszli rywale niech sobie nie myślą, że Rotuz niby taki mocny. Jak postanowili tak zrobili i wyszło idealnie!
Już po pierwszej akcji Halnego zobaczyliśmy gola. Była zaledwie pierwsza minuta, ładne zagranie na skrzydło, idealne dośrodkowanie, strzał i gol. Na twarzach kibiców i trenera lekka konsternacja, natomiast zawodnicy Rotuza tylko lekko się uśmiechali, bo swoje założenia zaczęli świetnie realizować. Kalna w tym momencie zaparkowała autobus w swoim polu karnym, gracze z Bronowa ostrzeliwali namiętnie ich bramkę, jednak nic nie chciało wpaść. Dopiero gdy w polu karnym upadł, niczym rażony piorunem, Marcin Feruga, sędzia wskazał na 11 metr. Sam poszkodowany pewnie zamienił jedenastkę na gola. Obraz meczu nie zmienił się ani trochę, gracze Rotuza próbowali zdobyć kolejnego gola a przyjezdni rozpaczliwie się bronili.
W zespole gospodarzy na pierwszy rzut oka brakowało koncentracji, precyzji oraz wystarczającego zaangażowania. Jednak to była tylko sprytna zagrywka Rotuziaków na podtrzymanie napięcia w meczu... Jeszcze przed przerwą, sędzia po raz kolejny podyktował rzut karny dla gospodarzy, ponownie pewnym egzekutorem okazał się Feruga. Ale żeby nie było zbyt kolorowo, dwie minuty przed przerwą, Kalna zdołała wyrównać po rzucie rożnym.
W drugiej połowie poza jedną dogodną sytuacją przyjezdnych, to Rotuz dzielił i rządził. Ciągle jednak brakowało dokładności, koncentracji i goli... Wiadomo, że jak nie idzie drużynie, to konieczne są zmiany. Dlatego też w okolicy 60 minuty pojawił się na murawie Krzysztof Peszkin Turbo Chlebek, jego pierwsze kontakty z piłką nie wróżyły niczego pozytywnego, jednak on dobrze wiedział, kiedy i co ma zrobić i tylko czekał na odpowiedni moment. Jednak zanim on nadszedł, zawodnicy z Bronowa zmarnowali jeszcze kilka dogodnych sytuacji a gracz Kalnej wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę.
Wspomniany moment przyszedł w 93 minucie, czyli w ostatniej akcji meczu (trzeba przyznać, że pięknie zawodnicy z Bronowa wyreżyserowali ten dreszczowiec). Bo kiedy niewtajemniczony w całą mistyfikację prezes Brzuska, układał sobie w myślach, ile głów poleci po tym spotkaniu, niepostrzeżenie Robert Raczek zagrał na skrzydło do Turbo Chlebka, ten z kolei dorzucił na 16 metr do Mateusza Wronki i stało się... Mateusz uderzył perfekcyjnie a piłka zatrzepotała w siatce. Tym samym Kapitan Wrona zakończył ten mecz, inkasując rzutem na taśmę komplet punktów dla całego klubu a dla siebie nieśmiertelność!
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Rotuz Bronów
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Rotuz Bronów" podaj