Wiadomości
- 24 grudnia 2004
- wyświetleń: 1851
Samotność
W atmosferze choinkowych lampek i zapachu igliwia już niedługo zasiądziemy do uroczystej kolacji wigilijnej. Ten niepowtarzalny klimat i nastrój Świąt Bożego Narodzenia udziela się wielu ludziom. Trwają gorączkowe przygotowania, wpadamy w szał przedświątecznych zakupów, zagonieni, zalatani nie mamy czasu, by się zastanowić jak inni przeżywają ten magiczny okres.
W wieczór wigilijny z niecierpliwością wypatrujemy pierwszej gwiazdki na niebie, by zasiąść do wspólnej wieczerzy razem ze swoimi bliskimi. Dzielimy się opłatkiem, śpiewamy kolędy, składamy sobie życzenia, spotykamy z bliskimi przy wspólnym stole. Według starego zwyczaju zostawiamy na stole dodatkowy talerz dla niespodziewanego gościa. Ustawiamy go co roku, bo tak każe tradycja, ale nie bardzo wierzymy w to, by ktoś nagle zapukał do drzwi. Czy zastanawialiśmy się jak Wigilię spędzają osoby, które nie mają rodziny, przyjaciół, znajomych, nikogo bliskiego? Pozostawione samym sobie przeżywają ten dzień w samotności, opuszczone, nie chciane przez nikogo. Czy dla nich również jest to jeden z piękniejszych dni w roku?
Od dawna mieszkam sam. Rodzice zmarli, nie mam rodzeństwa, ani bliskiej rodziny. Wigilia i całe zamieszanie związane ze świętami po prostu mnie nie dotyczy. Dla mnie to dzień jak każdy inny. Rano praca, wieczór samotny przed telewizorem. Nie mam się z kim podzielić w tym dniu opłatkiem. I chociaż okół pełno sąsiadów, nikt nie kwapi się, by przyjść choć złożyć życzenia. Każdy żyje swoim życiem. Dawniej zapraszała mnie dalsza rodzina na Wigilię. Jednak czułem się tam jak intruz, jakby robili to, bo tak wypadało, nie z własnej woli. Teraz wolę siedzieć w domu gapiąc się w telewizor. Jest to dla mnie chyba najgorszy dzień w roku. Puste ulice, w oknach blask choinek, szczęśliwe rodziny przy wigilijnym stole i ja taki okropnie samotny w swoim mieszkaniu.
Piotr, lat 39
Wychowywałam się tylko z mamą. Ojciec odszedł od nas, gdy byłam mała i niewiele go pamiętam. Nie kontaktował się z nami nigdy. Pod koniec studiów umarła mama. Był to dla mnie ogromny cios, zostałam sama, nie miałam już nikogo bliskiego. Pierwsza Wigilia bez mamy była dla mnie tragedią. Najzwyczajniej ją przespałam, by nie oszaleć, nie rozmyślać. Na kolejną wyjechałam w góry do pensjonatu. Teraz robię tak co roku. Przynajmniej szybciej zlecą te dni, jest do kogo usta otworzyć. Siedzę tam z zupełnie obcymi ludźmi. Razem próbujemy stworzyć małą namiastkę świąt, ale to nie to samo. W głębi czuję się bardzo samotna, opuszczona, nikomu nie potrzebna. Nie lubię Bożego Narodzenia i jak dla mnie tych świąt mogłoby wcale nie być.
Edyta, lat 34
Nawet sobie nie zdajemy sprawy ilu jest takich ludzi, którzy podobnie przeżywają wieczór wigilijny. Samotne, opuszczone, nie kochane.... Mogą mieszkać za ścianą, tuż obok, a często nie zastanawiamy się, co robią w ten wieczór, czy mają się z kim podzielić opłatkiem. Wigilia jest dniem jedności, jednoczy rodziny przy wspólnym stole.
Zapominamy o kłótniach i innych nieprzyjemnych sprawach, by ten dzień przeżywać jak najlepiej. Zapatrzeni na własne życie, własne sprawy nie myślimy o innych, o ludziach biednych, samotnych, opuszczonych. Nie zastanawiamy się w jaki sposób oni spędzą ten wieczór. W każdym człowieku istnieje potrzeba afiliacji,przebywania w grupie.
W czasie świąt ta potrzeba rośnie, gdyż to czas miłości, rodzinnego ciepła, bliskości. Niestety nie każdy ma możliwość przeżyć ten wspaniały czas tak jakby chciał. Dla ludzi samotnych święta, zwłaszcza Boże Narodzenie, mogłoby wcale nie istnieć. I choć często na co dzień nie odczuwają tak silnie swojej samotności, są pochłonięci pracą i własnymi sprawami, w święta niejedni wprost szaleją z rozpaczy. Samotność ich osacza, a mimo tego nie mogą nic zrobić. Jedni chodzą na Wigilię organizowaną przez Caritas dla osób samotnych, opuszczonych, by tam poczuć choć namiastkę atmosfery Bożego Narodzenia. Inni zamykają się w swoich czterech ścianach, by odciąć się od reszty świata, świata objętego świątecznym klimatem. Siedzą ze swoją samotnością, bo nie mają nikogo bliskiego. Jest to dla nich zwykły, szary, normalny dzień jak setki innych. Ile razy zaprosiliśmy na Wigilię zupełnie obcą osobę?
Z raportu Centrum Badania Opinii Publicznej wynika, że 20% rodzin zaprosiłoby na Wigilię osobę samotną czy ubogą. Z roku na rok niestety spada gotowość niesienia pomocy innym, maleje wrażliwość ludzi na los potrzebujących, samotnych. Dlatego warto się zastanowić czy wśród naszych sąsiadów, znajomych jest osoba, która nie ma gdzie spędzić Wigilii, nie podzieli się z nikim opłatkiem, nie złoży świątecznych życzeń. Jest pozostawiona sama sobie, twarzą w twarz ze swoją samotnością.
Składając sobie świąteczne życzenia i łamiąc opłatkiem pomyślmy
o ludziach, którzy Wigilię spędzają w szpitalach, przytułkach dla bezdomnych, hospicjach, domach dziecka, a także o osobach samotnych przeżywających Boże Narodzenie tylko ze swoją samotnością. Mogłoby się wydawać, że w naszym najbliższym otoczeniu takich ludzi nie ma. Nic bardziej błędnego. Często mieszkają w sąsiedztwie i nawet o tym nie wiemy, a może czasem nie chcemy wiedzieć...
Barbara Sodzawiczny / Gazeta Pszczyńska
W wieczór wigilijny z niecierpliwością wypatrujemy pierwszej gwiazdki na niebie, by zasiąść do wspólnej wieczerzy razem ze swoimi bliskimi. Dzielimy się opłatkiem, śpiewamy kolędy, składamy sobie życzenia, spotykamy z bliskimi przy wspólnym stole. Według starego zwyczaju zostawiamy na stole dodatkowy talerz dla niespodziewanego gościa. Ustawiamy go co roku, bo tak każe tradycja, ale nie bardzo wierzymy w to, by ktoś nagle zapukał do drzwi. Czy zastanawialiśmy się jak Wigilię spędzają osoby, które nie mają rodziny, przyjaciół, znajomych, nikogo bliskiego? Pozostawione samym sobie przeżywają ten dzień w samotności, opuszczone, nie chciane przez nikogo. Czy dla nich również jest to jeden z piękniejszych dni w roku?
Od dawna mieszkam sam. Rodzice zmarli, nie mam rodzeństwa, ani bliskiej rodziny. Wigilia i całe zamieszanie związane ze świętami po prostu mnie nie dotyczy. Dla mnie to dzień jak każdy inny. Rano praca, wieczór samotny przed telewizorem. Nie mam się z kim podzielić w tym dniu opłatkiem. I chociaż okół pełno sąsiadów, nikt nie kwapi się, by przyjść choć złożyć życzenia. Każdy żyje swoim życiem. Dawniej zapraszała mnie dalsza rodzina na Wigilię. Jednak czułem się tam jak intruz, jakby robili to, bo tak wypadało, nie z własnej woli. Teraz wolę siedzieć w domu gapiąc się w telewizor. Jest to dla mnie chyba najgorszy dzień w roku. Puste ulice, w oknach blask choinek, szczęśliwe rodziny przy wigilijnym stole i ja taki okropnie samotny w swoim mieszkaniu.
Piotr, lat 39
Wychowywałam się tylko z mamą. Ojciec odszedł od nas, gdy byłam mała i niewiele go pamiętam. Nie kontaktował się z nami nigdy. Pod koniec studiów umarła mama. Był to dla mnie ogromny cios, zostałam sama, nie miałam już nikogo bliskiego. Pierwsza Wigilia bez mamy była dla mnie tragedią. Najzwyczajniej ją przespałam, by nie oszaleć, nie rozmyślać. Na kolejną wyjechałam w góry do pensjonatu. Teraz robię tak co roku. Przynajmniej szybciej zlecą te dni, jest do kogo usta otworzyć. Siedzę tam z zupełnie obcymi ludźmi. Razem próbujemy stworzyć małą namiastkę świąt, ale to nie to samo. W głębi czuję się bardzo samotna, opuszczona, nikomu nie potrzebna. Nie lubię Bożego Narodzenia i jak dla mnie tych świąt mogłoby wcale nie być.
Edyta, lat 34
Nawet sobie nie zdajemy sprawy ilu jest takich ludzi, którzy podobnie przeżywają wieczór wigilijny. Samotne, opuszczone, nie kochane.... Mogą mieszkać za ścianą, tuż obok, a często nie zastanawiamy się, co robią w ten wieczór, czy mają się z kim podzielić opłatkiem. Wigilia jest dniem jedności, jednoczy rodziny przy wspólnym stole.
Zapominamy o kłótniach i innych nieprzyjemnych sprawach, by ten dzień przeżywać jak najlepiej. Zapatrzeni na własne życie, własne sprawy nie myślimy o innych, o ludziach biednych, samotnych, opuszczonych. Nie zastanawiamy się w jaki sposób oni spędzą ten wieczór. W każdym człowieku istnieje potrzeba afiliacji,przebywania w grupie.
W czasie świąt ta potrzeba rośnie, gdyż to czas miłości, rodzinnego ciepła, bliskości. Niestety nie każdy ma możliwość przeżyć ten wspaniały czas tak jakby chciał. Dla ludzi samotnych święta, zwłaszcza Boże Narodzenie, mogłoby wcale nie istnieć. I choć często na co dzień nie odczuwają tak silnie swojej samotności, są pochłonięci pracą i własnymi sprawami, w święta niejedni wprost szaleją z rozpaczy. Samotność ich osacza, a mimo tego nie mogą nic zrobić. Jedni chodzą na Wigilię organizowaną przez Caritas dla osób samotnych, opuszczonych, by tam poczuć choć namiastkę atmosfery Bożego Narodzenia. Inni zamykają się w swoich czterech ścianach, by odciąć się od reszty świata, świata objętego świątecznym klimatem. Siedzą ze swoją samotnością, bo nie mają nikogo bliskiego. Jest to dla nich zwykły, szary, normalny dzień jak setki innych. Ile razy zaprosiliśmy na Wigilię zupełnie obcą osobę?
Z raportu Centrum Badania Opinii Publicznej wynika, że 20% rodzin zaprosiłoby na Wigilię osobę samotną czy ubogą. Z roku na rok niestety spada gotowość niesienia pomocy innym, maleje wrażliwość ludzi na los potrzebujących, samotnych. Dlatego warto się zastanowić czy wśród naszych sąsiadów, znajomych jest osoba, która nie ma gdzie spędzić Wigilii, nie podzieli się z nikim opłatkiem, nie złoży świątecznych życzeń. Jest pozostawiona sama sobie, twarzą w twarz ze swoją samotnością.
Składając sobie świąteczne życzenia i łamiąc opłatkiem pomyślmy
o ludziach, którzy Wigilię spędzają w szpitalach, przytułkach dla bezdomnych, hospicjach, domach dziecka, a także o osobach samotnych przeżywających Boże Narodzenie tylko ze swoją samotnością. Mogłoby się wydawać, że w naszym najbliższym otoczeniu takich ludzi nie ma. Nic bardziej błędnego. Często mieszkają w sąsiedztwie i nawet o tym nie wiemy, a może czasem nie chcemy wiedzieć...
Barbara Sodzawiczny / Gazeta Pszczyńska
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.