Wiadomości
- 23 marca 2007
- wyświetleń: 2148
Co z Beskidzkim Centrum Onkologii?
Miasto obiegła elektryzująca informacja: bielskie starostwo powiatowe chce przekazać Beskidzkie Centrum Onkologii gliwickiej klinice onkologicznej. Informacja była tym bardziej prawdopodobna, że bielski "onkolog" jest jedną z niewielu placówek w Polsce o tak wysokiej specjalizacji, działającą poza ośrodkami akademickimi i klinicznymi. Ewenementem jest również to, że nie podlega rządowej akademii medycznej czy choćby marszałkowi województwa, ale starostwu, które pieniędzy nie ma za dużo.
W środę podczas spotkania z członkami sejmowej komisji zdrowia, którzy gościli w Bielsku i oglądali między innymi Beskidzkie Centrum Onkologii, wicestarosta Mirosław Szemla wyłożył argumenty swojego urzędu zdecydowanie i jasno.
- Powiat nie jest w stanie utrzymać centrum - mówił Szemla. - Są granice pomocy, którą jako organ założycielski możemy służyć. Wyłożyliśmy już 2,7 mln zł. To dla nas bardzo dużo, a dla szpitala to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Dopasowanie go do obecnych standardów onkologicznych wymaga przynajmniej 40 mln zł. 8 mln zł w najbliższym czasie niezbędne będzie na amortyzację sprzętu. Pamiętać też trzeba, że centrum obejmuje opieką medyczną 1,5 mln osób, podczas gdy w powiecie bielskim mieszka 150 tys. osób. Powiązanie beskidzkiej placówki z inną specjalistyczną jednostką, a najlepiej ich siecią, jest konieczne. Mamy tego świadomość i będziemy o to usilnie zabiegać.
Dyrektor Beskidzkiego Centrum Onkologii Piotr Zdunek był wystąpieniem wicestarosty zaskoczony. O podobnych planach nic wcześniej nie wiedział. Nie konsultował ich więc ani z kolegami z Gliwic, ani z pracownikami centrum. Faktem jest jednak, że szpital wymaga dużych inwestycji, w których realizacji starostwo nie ma szans pomóc.
- Jesteśmy na etapie przygotowania koncepcji optymalnego rozwoju. Mamy program dopasowany do wymagań unijnych i wiemy już, że musimy zlikwidować część łóżek, bo w naszych oddziałach mamy za małe powierzchnie. Ze 180 funkcjonujących obecnie łóżek zostać może najwyżej niewiele ponad 100. Niektóre budynki trzeba przebudować. Czy będziemy się z kimś łączyć czy też nie, jeśli nie będzie potężnych inwestycji, szpital będzie mógł funkcjonować tylko w kształcie mocno ograniczonym. By podreperować sytuację, myślimy o znalezieniu sponsora albo partnerstwie prywatno-publicznym. Z tego, co słyszeliśmy dzisiaj, na starostwo liczyć nie możemy - powiedział nam w środę dyrektor Zdunek.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.