Wiadomości
- 28 kwietnia 2022
- wyświetleń: 25602
Katastrofa w KWK Pniówek. Nie żyje dziewięć osób
W nocy z wtorku na środę (19/20 kwietnia) w kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło do wybuchu metanu. Potwierdzono śmierć dziewięciu osób.
[AKTUALIZACJA - 28.04, GODZ.21.00]
Jak poinformowała Jastrzębska Spółka Węglowa, w czwartek w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł jeden z 20 górników, który trafił do placówki z kopalni Pniówek. To dziewiąta ofiara wybuchu metanu, do którego doszło w ubiegłym tygodniu. Siedmiu górników uznano za zaginionych.
[AKTUALIZACJA - 27.04, GODZ. 11.00]
Jednym z górników, który zmarł w szpitalu, był Maciej Tetłak - społecznik z Wisły Małej, zastępca naczelnika tamtejszej OSP, wieloletni piłkarz LKS-u, przewodniczący Rady Rodziców Szkoły Podstawowej.
[AKTUALIZACJA - 27.04, GODZ. 08.00]
Jeden z 20 górników z kopalni Pniówek, przebywających w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł we wtorek. To ósma ofiara wybuchu metanu do którego doszło w środę po północy. W siemianowickim szpitalu leczonych jest 19 pracowników.
[AKTUALIZACJA - 26.04, GODZ. 12.00]
Jeden z 21 górników z kopalni Pniówek, przebywających w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł we wtorek rano. To siódma ofiara wybuchu metanu do którego doszło w środę po północy. Siedem osób nadal jest zaginionych.
W poniedziałek 25 kwietnia przed godziną 16 do szpitala przyjęto jednego górnika z izolowanym oparzeniem dróg oddechowych.
[AKTUALIZACJA - 25.04, GODZ. 11.00]
Wśród górników, którzy zginęli, był także Piotr Dudek. Były zawodnik pszczyńskiego klubu, który występował w Iskrze przez dwa sezony. Był jednym z piłkarzy, którzy wywalczyli pierwszy historyczny awans do IV ligi z Iskrą w sezonie 2010/2011 i grał w Iskrze także w pierwszym sezonie występów na tym szczeblu rozgrywkowym. Piłka nożna zawsze była pasją Piotra Dudka, ale przez całe zawodowe życie związany był z kopalnią KWK Pniówek.
- W imieniu całej społeczności MKS Iskra Pszczyna składamy wyrazy współczucia rodzinie, najbliższym oraz wszystkim, których dotknęła strata wspaniałego człowieka - informuje klub MKS Iskra Pszczyna.
[AKTUALIZACJA - 24.04, GODZ. 22.00]
W niedzielę wieczorem zmarł jeden z górników przebywających na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, poszkodowany w wyniku wybuchu metanu w Kopalni Pniówek.
Stan pacjenta był skrajnie ciężki - oparzenia 90% powierzchni ciała, w tym 35% oparzeń III stopnia wraz z oparzeniem dróg oddechowych. Miał 31 lat.
[AKTUALIZACJA - 22.04, GODZ. 13.30]
Województwo w żałobie
W związku z tragicznym wypadkiem, do jakiego doszło 20 kwietnia w kopalni węgla kamiennego "Pniówek", wojewoda śląski Jarosław Wieczorek apeluje do wszystkich organizatorów imprez rozrywkowych na terenie województwa o powstrzymanie się od ich organizacji w dniu 24 kwietnia na znak żałoby po zmarłych górnikach.
Wszystkim organom administracji rządowej działającym w Śląskiem wojewoda Wieczorek poleca opuścić w tym dniu flagi państwowe do połowy masztu.
[AKTUALIZACJA - 22.04, GODZ.12.30]
Komunikat spółki JSW - decyzja o odizolowaniu zagrożonego rejonu
Akcja ratownicza w kopalni Pniówek w Pawłowicach ogranicza się do izolacji rejonu katastrofy. Taką decyzję - ze względu na duże zagrożenie kolejnymi wybuchami metanu i bezpieczeństwo zastępów ratowniczych - podjął sztab kryzysowy poszerzony o naukowców.
- To są bardzo trudne decyzje, musimy jednak myśleć o bezpieczeństwie ratowników. Wysyłanie ich w tak niebezpieczny rejon byłoby ryzykowne i tym samym bardzo nieodpowiedzialne - powiedział Tomasz Cudny, prezes zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Od początku akcja ratownicza prowadzona była w trudnych warunkach. Znacznemu pogorszeniu sytuacja uległa w czwartek wieczorem podczas dokładania kolejnych odcinków lutniociągu. W trakcie wycofywania ratowników doszło do wybuchów, w wyniku których podmuchy objęły 10 ratowników. Ośmiu z nich z lekkimi obrażeniami trafiło do szpitali, między innymi w Jastrzębiu-Zdroju, Żorach, Rybniku, Wodzisławiu Śląskim i Pszczynie. Kilku z nich zostało na obserwacji, pozostali zostali wypisani do domów. Ich zdrowiu i życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Determinacja zastępów ratowniczych, aby dotrzeć do poszkodowanych była ogromna - mówił Edward Paździorko, zastępca prezesa zarządu JSW ds. technicznych i operacyjnych. - Mimo stabilizacji powietrza podczas prowadzonej akcji, następował kolejny wybuch, co było poza naszą kontrolą. Potrzebna jest stabilizacja atmosfery na dole, żeby wykluczyć następne niekontrolowane wybuchy. To pozwoli ocenić później sytuację i przystąpić do izolacji rejonu. Sama determinacja ratowników, choć ogromna, mogła przynieść narażanie kolejnych zastępów - dodał Edward Paździorko.
Piotr Buchwald, prezes zarządu Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu podkreślił, że takich sytuacji w górnictwie do tej pory nie zdarzało się wiele.
- Sztab kryzysowy wraz z naukowcami analizował cztery warianty izolacji zagrożonego obszaru. Ostatecznie zdecydowano o podjęciu odpowiednich działań polegających na ustabilizowaniu sytuacji wentylacyjnej. Za kilkanaście godzin sytuacja powinna wrócić do normy i wtedy podejmowane będą kolejne decyzje, który wybrać wariant, bezpośredniej izolacji - wyjaśnił Piotr Buchwald.
Kilometr pod ziemią znajduje się obecnie siedmiu pracowników kopalni Pniówek.
- Rozmawialiśmy z rodzinami i żonami poszkodowanych pracowników, którzy zostają na razie na dole. Bliscy naszych pracowników zostali poinformowani jako pierwsi o tej sytuacji i zostali objęci opieką psychologiczną - powiedział Aleksander Szymura, dyrektor pracy w kopalni Pniówek.
Do tej pory potwierdzono śmierć 5 pracowników, siedmiu kolejnych jest zaginionych. Do wypadku doszło w ścianie N-6 na poziomie 1000 metrów w środę kwadrans po północy. W zagrożonym rejonie przebywało łącznie 42 pracowników. 21 z nich przebywa w szpitalach, wśród nich 10 w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
[AKTUALIZACJA - 22.04, godz. 11.00]
- Odstąpiono od prowadzenia akcji ratowniczej w celu wydobycia siedmiu osób - górników i ratowników z kopalni Pniówek. Akcja będzie prowadzona w celu zaizolowania rejonu kopalni, żeby nie zagrażał funkcjonowaniu ludzi w innych częściach zakładu. Jest to bardzo trudna decyzja - powiedział podczas porannej konferencji prasowej w piątek, 22 kwietnia prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Cudny.
- Od 19:40 do teraz ratownicy w bazie, która została bardzo daleko odsunięta od miejsca zdarzenia, odczuli 7 wybuchów. Nie wiemy skąd następuje dopływ tlenu, ponieważ wzrost stężenia metanu w tej sytuacji powinien nam pomagać - wzrost metanu działałby raczej uspokajająco. Na ten moment próbujemy przeanalizować ograniczenie ilości powietrza. Następnie poszerzony sztab o naukowców podejmie dalsze decyzje. To są bardzo trudne decyzje, ale to jest bezpieczeństwo ratowników, którzy wykonywaliby swoje zadania z bardzo dużym obciążeniem. Wysyłanie ich w tak niebezpieczny rejon jest nieodpowiedzialną decyzją kierownictwa kopalni - powiedział prezes JSW.
- Ta akcja od początku była prowadzona w bardzo trudnych warunkach. Różnego rodzaju zaburzenia wentylacyjne, które występują w tej partii, gdzie nastąpił na początku wybuch, mówią o tym, że musimy przede wszystkim ustabilizować sytuację wentylacyjną. Jest ona dzisiaj bardzo trudna. W tej chwili musimy stworzyć ratownikom warunki do dobrej, bezpiecznej pracy. Rano przeanalizowaliśmy możliwość izolacji tego rejonu, były analizowane 4 warianty jeśli chodzi o izolację, wszystkie są dopuszczalne, ale na chwilę obecną podjęliśmy wyłącznie działania w celu ustabilizowania sytuacji czysto wentylacyjnej. Może za 10-15 godzin sytuacja powinna wrócić do normy i wtedy podejmiemy w gronie ekspertów decyzję, co do wyboru wariantów izolacji. To na tym etapie to konieczność - przekazał Piotr Buchwald - prezes zarządu Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Jak dużo czasu może upłynąć, by można było wrócić po osoby, które zostały pod ziemią?
- Takich przypadków w górnictwie nie zdarzało się dużo. Możemy się odnieść do wcześniejszego w kopalni w Brzeszczach. W przypadku pracownika, do którego dostęp był utrudniony, podobnie jak teraz, nie było szans na zachowanie wszelkich warunków bezpieczeństwa. Powrót po tego pracownika nastąpił po 8 miesiącach. My, izolując rejon, zostawiamy linie chromatograficzne, będziemy na bieżąco analizować atmosferę za korkami. Po jakimś czasie będzie można podjąć decyzję, czy wejście w tamten rejon jest możliwe. Na pewno nie można dzisiaj określić terminu. Wejście z powrotem to kwestia miesięcy. To duży obszar. Analizujemy możliwości wpuszczenia tam gazów inertnych, żeby wypchnąć tlen, ale to wszystko po wykonaniu korków izolacyjnych, doszczelniających dopływ powietrza do rejonu - poinformował Piotr Buchwald na konferencji prasowej.
[AKTUALIZACJA - 22.04, GODZ. 9.56]
Do eksplozji w czwartek, 21 kwietnia doszło w czasie, kiedy ratownicy pracowali przy lutniociągu (system wentylacyjny dostarczający świeże powietrze). Z informacji, jakie przekazało PAP kierownictwo akcji ratunkowej, wynika, że doszło w sumie do czterech wybuchów metanu. O pierwszym zameldowali ratownicy wycofujący się z zagrożonego rejonu, a trzy następne eksplozje potwierdziły wskazania urządzeń pomiarowych.
Jak poinformował Łukasz Pach - dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, trzy osoby, które zostały poszkodowane w wyniku czwartkowych eksplozji, są w stanie ciężkim, są określane jako pacjenci "czerwoni". Kolejnych czterech pacjentów jest "żółtych", czyli ich stan określany jest jako dobry, ale kwalifikowany do obserwacji szpitalnej, a trzech jest "zielonych", którzy na miejscu zostali zaopatrzeni i odesłani do swoich domów. Trzej najciężej poszkodowani w momencie transportowania do najbliższego szpitala byli wydolni oddechowo i krążeniowo. Mieli mało ran poparzeniowych, więc nie było potrzeby, by zajmowało się nimi siemianowickie Centrum Leczenia Poparzeń.
Katastrofa w KWK "Pniówek" w Pawłowicach pochłonęła dotychczas życie pięciu górników. Nadal nie ma kontaktu z 7 górnikami.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 23.00]
Komunikat Jastrzębskiej Spółki Węglowej po kolejnych wybuchach metanu:
W kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie trwa akcja ratownicza po środowych wybuchach metanu, w czwartek wieczorem doszło do kolejnych wybuchów. Do zdarzenia doszło podczas pracy ratowników górniczych przy wydłużaniu lutniociągu w chodniku N-12 w rejonie ściany N-6, który miał umożliwiać dojście do poszukiwanych górników w ścianie. Po dołożeniu kolejnej lutni, w trakcie wycofywania ratowników doszło do kolejnych wybuchów w wyniku których, podmuchy objęły 10 ratowników, którzy ulegli urazom. Wszyscy po wyjechaniu na powierzchnię trafili do okolicznych szpitali, większość z nich na obserwację. Wszyscy ratownicy opuścili zagrożony rejon o własnych siłach. Wybuchy wstrzymały prace przy budowie lutniociągu, a co za tym idzie, również akcję poszukiwawczą siedmiu pracowników, którzy ucierpieli podczas wybuchów, które miały miejsce w środę.
Kierownik akcji podjął decyzję o wstrzymaniu wszelkich działań do czasu ustabilizowania się atmosfery w rejonie ściany N-6. W piątek o godzinie 6.30 w kopalni Pniówek odbędzie się posiedzenie poszerzonego zespołu o specjalistów w sztabie akcji, podczas którego zostanie podjęta decyzja o dalszych krokach akcji ratowniczej.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 22.30]
Jak przekazał dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego, łącznie 10 osób zostało poszkodowanych, z czego 1 osoba śmigłowcem LPR została przetransportowana do szpitala w Ochojcu, a 6 rannych ratowników trafiło karetkami do placówek w Cieszynie, Jastrzębiu-Zdroju, Żorach, Rybniku, Wodzisławiu Śląskim oraz w Pszczynie. Obrażenia, które u nich wystąpiły, nie były oparzeniami, stąd zostali przetransportowani do najbliższych placówek, nie zaś do "oparzeniówki" w Siemianowicach Śląskich. Wstępnie wiadomo, że pacjenci doznali urazów klatki piersiowej z lekką niewydolnością oddechową, urazu ręki czy głowy. Jednak wszystko wykażą dopiero szczegółowe badania diagnostyczne w szpitalach. Osoba, która trafiła do placówki medycznej śmigłowcem LPR z Krakowa (Ratownik 6), doznała obrażeń głowy, odczuwała ból.
Wiadomo, że w momencie czwartkowego wybuchu pod ziemią pracowało łącznie 15 osób w 3 zastępach ratowniczych. Pozostałe 5 osób po obserwacji w punkcie medycznym udało się do domów. Stan psychiczny wszystkich jest trudny - przekazał Łukasz Pach.
Przed kopalnię wciąż przychodzą mieszkańcy, próbując uzyskać nowe informacje o poszkodowanych. Niektórzy modlą się, prosząc o wstawiennictwo św. Barbarę.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 21.19]
Pilne! Kolejny wybuch w Kopalni Pniówek podczas akcji ratunkowej. Informację potwierdził Wyższy Urząd Górniczy. Poszkodowani zostali ratownicy. Na szczęście nikt nie zginął. Na miejsce zadysponowano załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego oraz karetki pogotowia. Jak przekazał dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego Łukasz Pach, 3 osoby zostały ciężko ranne, 4 są w stanie dobrym, zaś 3 zostały lekko ranne. Niektórzy zostali przewiezieni do szpitala. Jedna osoba została przetransportowana do szpitala w Ochojcu śmigłowcem LPR. Akcja ratownicza pod ziemią została wstrzymana.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 16.00]
Ratownicy górniczy w dalszym ciągu starają się dotrzeć do siedmiu pracowników. Do tej pory ratownicy w chodniku N-12 zamontowali 42 metry lutniociągu, wciąż trwa jego rozbudowa. Ponadto, dla sprawniejszej wentylacji wyrobiska uruchomiono wentylator dwuczłonowy, który obecnie podaje około 450 metrów sześciennych powietrza na minutę.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 15.00]
Do kopalni Pniówek przyjechał prezydent Andrzej Duda, który spotkał się z ratownikami biorącymi udział w akcji ratowniczej oraz wziął udział w sztabie kryzysowym. - Praca w kopalni wiąże się z ryzykiem, niestety czasem dochodzi do katastrofy. Wszystko wskazuje, że ta jest najgorsza w dziejach kopalni Pniówek. Składam wyrazy współczucia rodzinom Ofiar. Zastępy ratownicze pracują w ciężkich warunkach; cały czas próbują dotrzeć do pozostałych górników. Męstwo ratowników walczących z żywiołem jest ogromne - powiedział prezydent.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 12.30]
Prowadzone jest przewietrzanie wyrobiska. Zastęp ratowników górniczych uruchomił podziemną wentylację specjalnie zbudowanym lutniociągiem tłoczącym powietrze. Taką decyzję podjęto nad ranem, ze względu na pogarszające się warunki pod ziemią i wysokie wzrosty stężenia metanu. Mija właśnie półtorej doby prowadzenia akcji ratowniczej w kopalni Pniówek.
- Bez dodatkowego doprowadzenia powietrza, wejście ratowników w ten rejon byłoby niemożliwe. Musieliśmy wycofać ludzi i wykonać odrębną wentylację - powiedział Tomasz Cudny, prezes zarządu JSW i dodał: - Zastępy ratownicze idą po ludzi, z którymi nie mamy obecnie kontaktu. W tej chwili ich bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze.
Ratownicy górniczy znajdują się około 280 metrów od skrzyżowania chodnika nadścianowego ze ścianą. Pod ziemią cały czas działa linia chromatograficzna, która umożliwia stały pomiar atmosfery, ostrzegając przed niebezpiecznym dla zastępów ratowniczych stężeniem gazów.
- Obecnie poruszamy się odcinkami dwudziestometrowymi, chodnikiem przyścianowym. Ratownicy poruszają się sukcesywnie, z kilkunastominutowymi odstępami, ponieważ muszą stale kontrolować atmosferę. Dopiero po zmierzeniu stężenia gazów i po ocenie ratowników budowany jest kolejny odcinek lutniociągu, który doprowadza świeże powietrze i usuwa nagromadzenie gazów uniemożliwiających penetrację wyrobiska przyścianowego - wyjaśnił Edward Paździorko, zastępca prezesa zarządu JSW ds. technicznych i operacyjnych.
Członkowie zarządu JSW spotkali się dziś rano z rodzinami pracowników uwięzionych kilometr pod ziemią. Wciąż nie udało się dotrzeć do siedmiu osób, w tym pięciu ratowników górniczych.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 10.30]
Akcja ratownicza nadal trwa. Dziś po południu prezydent RP Andrzej Duda odwiedzi miejsce tragedii w kopalni Pniówek, a także spotka się na miejscu m. in. z ratownikami. Planowany jest briefing prasowy.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 8.00]
Poszukiwania pracowników trwają.
Akcja ratownicza w kopalni Pniówek trwa już 32 godziny. Ratownikom w dalszym ciągu nie udało się odnaleźć siedmiu zaginionych górników.
Akcja ratownicza od wielu godzin prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach. W rejonie prowadzonej akcji w dalszym ciągu przekroczone są dopuszczalne stężenia gazów, które maksymalnie utrudniają prowadzenie akcji ratowniczej. Przez całą noc 13 zastępów ratowników wyposażonych w aparaty tlenowe prowadziło intensywne prace mające na celu przywrócenie atmosfery w zagrożonym rejonie do bezpiecznych stężeń gazów. Zabudowali wentylator i ponad 200 metrów lutniociągu - instalacji umożliwiającej wtłoczenie czystego powietrza. Aby sukcesywnie i skutecznie przewietrzyć odcinkami wyrobisko przyścianowe ściany N-6 i bezpiecznie kontynuować poszukiwanie pracowników, ratownicy muszą zabudować odcinkami jeszcze około 500 metrów lutniociągu.
Przypomnimy. Do wypadku doszło w środę kwadrans po północy w ścianie N-6 na poziomie 1000 metrów pod ziemią. W kopalni doszło prawdopodobnie do dwóch zapłonów metanu, jeden został stwierdzony w czasie prowadzonej akcji ratowniczej i on był najbardziej niebezpieczny. W zagrożonym rejonie przebywało łącznie 42 pracowników. 25 poszkodowanych przebywa w szpitalach, nie żyje pięciu pracowników. Rodziny ofiar zostały objęte opieką psychologiczną.
[AKTUALIZACJA - 21.04, GODZ. 05.45]
Po ponad dobie od wybuchu metanu w kopalni Pniówek ciągle nie odnaleziono 7 osób. Czekamy na najnowszy komunikat Jastrzębskiej Spółki Węglowej o przebiegu akcji ratowniczej.
[AKTUALIZACJA - 20.04, GODZ. 22.35]
Wciąż trwa akcja ratunkowa w Kopalni Pniówek w Pawłowicach. Jak informuje Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach na miejscu w gotowości czekają zespoły ratownictwa medycznego.
[AKTUALIZACJA - 20.04, GODZ. 20.00]
Już blisko dwadzieścia godzin trwa akcja ratownicza w kopalni Pniówek. Ratownikom wciąż nie udało się odnaleźć siedmiu poszukiwanych pracowników. Akcja ratownicza odbywa się w bardzo trudnych warunkach. W związku z przekroczeniami dopuszczalnych stężeń gazów w rejonie poszukiwań, zastępy ratownicze zostały wycofane, aby po chwili ponownie wejść w rejon i rozłożyć linię chromatograficzną, która pozwala prowadzić stały pomiar atmosfery. Wyrobisko jest stale przewietrzane, aby stężenie gazów opadło do bezpiecznego poziomu. Gdy do tego dojdzie, ratownicy zintensyfikują poszukiwania zaginionych pracowników. Do tej pory potwierdzono zgon pięciu pracowników. Czterech zmarło na stanowiskach pracy, jeden w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. Jak podaje Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe, to 20-letni górnik. Miał oparzenia 96 proc. powierzchni ciała.
Dziewięciu pracowników przebywa w siemianowickiej oparzeniówce, ich stan jest ciężki. Jedenastu przewieziono do szpitali na Śląsku. Rodziny osób poszkodowanych zostały powiadomione i otoczone opieką psychologa. Niektóre z rodzin zdecydowały się czekać na informacje na terenie kopalni. Przygotowano dla nich odpowiednie pomieszczenia, aby na miejscu mogły czekać na informacje dotyczące swoich bliskich. Poszukiwanych jest siedmiu pracowników, w tym pięciu ratowników górniczych. W akcji bierze udział 13 zastępów ratowniczych.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 18.30]
W rejonie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów w dalszym ciągu trwają poszukiwania siedmiu pracowników. Ratownicy górniczy rozpoczęli penetrację chodnika podścianowego N-11, jednak z uwagi na trudne warunki pod ziemią spowodowane przekroczeniem dopuszczalnych stężeń gazów, kierownik akcji ratowniczej zdecydował o ich wycofaniu do czasu wydłużenia linii chromatograficznej bliżej ściany N-6, która służy do ciągłych pomiarów stężeń gazów. Ratownicy prowadzą działania, które mają na celu umożliwić dalszą bezpieczną penetrację wyrobiska przez zastępy i dotarcie do poszkodowanych. Na ten moment nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Poniżej informacje przekazane podczas briefingu prasowego przed kopalnią o godz. 18.00.
- 9 osób jest obecnie hospitalizowanych na oparzeniówce w Siemianowicach Śląskich, a 11 osób przebywa w innych szpitalach w regionie. Ich stan jest stabilny. Natomiast rokowania pacjentów, którzy leżą w szpitalu w Siemianowicach, niestety nie są najlepsze. Kilka osób jest hospitalizowanych na oddziale intensywnej terapii. Rodziny osób poszkodowanych i zmarłych są pod opieką psychologów. Na terenie kopalni stworzono miejsce, w którym bliscy mogą godnie oczekiwać na informacje dotyczące wyników dalszej akcji ratunkowej pod ziemią. Na ten moment z tej możliwości skorzystało 5 osób - przekazał Aleksander Szymura, dyrektor pracy w kopalni Pniówek.
Przy wejściu do kopalni pojawił się transparent z namalowanym na czarnym tle napisem: "Święta Barbaro, miej ich w opiece". Przed transparentem zaczęły pojawiać się znicze.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 15.52]
Wójt Gminy Pawłowice ogłosił na terenie gminy żałobę, która potrwa od środy 20 kwietnia do niedzieli 24 kwietnia 2022 roku. W tym czasie na terenie gminy nie będą odbywać się żadne wydarzenia o charakterze rozrywkowym i sportowym, których organizatorem jest Urząd Gminy Pawłowice lub jednostki organizacyjne gminy. Flagi gminne zostaną przepasane kirem i opuszczone do połowy masztów, a strony internetowe gminy i jednostek będą publikowane w odcieniach szarości.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 14:50]
Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała, że ratownicy zakończyli uzupełnianie zapory przeciwpyłowej zabezpieczającej rejon prowadzonej akcji przed wybuchem metanu i kontynuują poszukiwania siedmiu pracowników.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 14:15]
Konferencja prasowa Mateusza Morawieckiego. Premier oznajmił, że potwierdzono już zgon 5 osób, w tym jednego ratownika.
- Dzisiaj w kopalni "Pniówek" stało się nieszczęście. Słowa grzęzną w gardle, bo wiemy już, że 5 osób nie żyje, 7 jest jeszcze uwięzionych w chodnikach kopalni, a do tego ponad 20 osób jest w szpitalu z ciężkimi poparzeniami - powiedział szef rządu.
Zapis wideo konferencji prasowej:
Loading...
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 13:50]
Na terenie kopalni jest już premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu przebywa aktualnie w sztabie akcji ratunkowej.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 13:25]
Minister zdrowia Adam Niedzielski jest w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie przewieziono 9 osób poszkodowanych w nocnym wypadku w kopalni Pniówek.
- Według najnowszych informacji mamy 25 osób poszkodowanych. Niestety 4 osoby nie żyją. 22 osoby zostały zaopatrzone i są zaopatrywane w różnych szpitalach w całym województwie, ale oczywiście te najcięższe przypadki trafiają tutaj. Do tej pory trafiło tu, do Siemianowic Śląskich dziesięć osób. Jedna osoba niestety zmarła. Mamy informację, że dwie osoby są na intensywnej terapii zaintubowane. Kolejne dwie osoby, które są w lepszym stanie są w komorach tlenowych. Czekamy na ewentualnych kolejnych rannych. Mamy bardzo dynamiczną sytuację - powiedział na miejscu minister Adam Niedzielski.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 13.25]
Szpital Joannitas w Pszczynie poinformował, że placówka objęła opieką trzech górników, którzy trafili do lecznicy w związku z akcją ratunkową prowadzoną w KWK Pniówek. - Nasz zespół dokłada wszelkich starań, aby zapewnić jak najlepszą opiekę medyczną poszkodowanym górnikom i pomóc im w jak najszybszym powrocie do zdrowia - czytamy w komunikacie.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 13:00]
O godzinie 13.00 rozpoczęła się sesja Rady Powiatu Pszczyńskiego. Obrady rozpoczęto od symbolicznej minuty ciszy. - Bardzo proszę o uczczenie tych, którzy zginęli dzisiejszej nocy i poranka w kopalni KWK Pniówek. Z tego co nam wiadomo, byli to też mieszkańcy powiatu pszczyńskiego - mówił przewodniczący rady, Paweł Sadza.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 12:00]
Klub piłkarski Czarni Piasek poinformował, że jedną z osób, które zginęły w tragicznym wypadku, był Dominik Godziek, prezes klubu LKS Brzeźce, w przeszłości wieloletni zawodnik klubu z Brzeźc. Miał 37 lat.
- Z głębokim żalem informujemy, że dziś dotarła do nas bardzo przykra informacja. Nasz były zawodnik, Prezes, członek zarządu podokręgu Tychy, ale przede wszystkim PRZYJACIEL Dominik Godziek nie żyje - czytamy na stronie klubu LKS Brzeźce.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 11:10]
- Akcja ratownicza trwa. Obecnie ratownicy górniczy pracują przy tamie przeciwwybuchowej, która ma zabezpieczyć rejon prowadzonych akcji - poinformował Sławomir Starzyński, rzecznik prasowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Pełna wypowiedź przedstawiciela JSW znajduje się w poniższym materiale wideo.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 10:50]
Na miejsce udaje się premier Mateusz Morawiecki - poinformowała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. - Na miejsce wypadku udali się kolejni ratownicy. Ja stąd też udam się na Górny Śląsk po to, żeby być z ludźmi, którzy ratują naszych górników, ale wiemy, że to już jest bardzo tragiczne wydarzenie. Prawdopodobnie będzie to niezwykle ciężka akcja ratunkowa. Myślami i modlitwą jestem z górnikami na Górnym Śląsku. Miejmy nadzieję, że uda się ich uratować - powiedział szef rządu podczas konferencji prasowej w Janowie Lubelskim.
[AKTUALIZACJA, 20.04, GODZ. 10:31]
O czwartej ofierze poinformowała Jastrzębska Spółka Węglowa. To górnik, który zmarł w szpitalu. - Akcja ratownicza trwa, obecnie ratownicy górniczy budują tamy przeciwwybuchowe - poinformowała JSW o godzinie 10.30.
Jak poinformowała 20 kwietnia o godzinie 6.25 Jastrzębska Spółka Węglowa, w kopalni doszło do prawdopodobnie dwóch wybuchów metanu. W rejonie przebywały dwa zastępy ratowników, które poszukiwały trzech pracowników. W trakcie akcji utracono kontakt z siedmioma ratownikami.
- W zagrożonym rejonie przebywało łącznie 42 pracowników, 12 z nich przebywa już w szpitalach. Do wypadku doszło w ścianie N-6 na poziomie 1000 metrów o godzinie 0.15. W akcji bierze udział 13 zastępów ratowniczych. W sztabie akcji przebywają przedstawiciele Zarządu JSW oraz Wyższego i Okręgowego Urzędu Górniczego. Rodziny poszkodowanych górników zostały objęte opieką psychologów - poinformowała spółka.
Jak poinformowało Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach, w akcji ratunkowej biorą udział zespoły ratownictwa medycznego z całego regionu. Na miejsce wypadku zadysponowano 13 ZRM oraz 2 zespoły Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Do szpitali przewieziono w sumie 20 osób, 8 z nich trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.