Wiadomości
- 28 kwietnia 2008
- wyświetleń: 1384
Śląskie hospicja porozumiały się z NFZ
Jeszcze dwa miesiące temu istnienie części śląskich hospicjów wisiało na włosku. Ostatecznie placówkom udało się porozumieć z NFZ, ale pieniędzy otrzymają mniej.
Śląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia dwukrotnie odrzucał oferty placówek prowadzących opiekę paliatywną. Właśnie ogłosił wyniki trzeciego konkursu. Protokoły porozumienia zostały podpisane już wcześniej. Magdalena Caban z biura komunikacji społecznej centrali NFZ w Warszawie zapewnia, że katowicki oddział Funduszu podpisał kontrakty z wszystkimi oferentami. Zdaniem NFZ początkowe trudności wynikały z braku przygotowania placówek składających oferty.
Dyrektorzy hospicjów skarżą się na większe niż w roku ubiegłym wymagania. Fundusz tłumaczy się normami określonymi przez Unię Europejską i centralę NFZ. Chodzi np. o segregację sprzętu do utylizacji czy tworzenie izolatek dla chorych przy stacjonarnych oddziałach opieki paliatywnej. Jednak przedstawiciele placówek wskazują też na wymogi, które są niedorzeczne.
Rodziny chorych na raka, którymi opiekują się stacjonarne czy domowe hospicja, nie mają wątpliwości, że fachowe wsparcie pielęgniarki, lekarza i psychologa w tak trudnej sytuacji jest bezcenne.
- Wiem, co to znaczy dla ludzi, którzy opiekują się swoimi ciężko chorymi bliskimi. To wielka pomoc - mówi czechowiczanin Zdzisław Pyka. Kiedy jego mama po niedokrwiennym udarze mózgu wróciła ze szpitala, zgłosił się do Zespołu Domowej Opieki Paliatywnej Hospicjum Domowego przy NZOZ Salus w Czechowicach-Dziedzicach.
- Mama była sparaliżowana, prawie nie mówiła - opowiada. Przez blisko cztery miesiące chora oraz jej krewni pozostawali pod opieką hospicjum. Pacjentów, nie tylko z terenu Czechowic, którym pomaga Salus, jest dzisiaj 24, choć kontrakt NFZ przewiduje jedynie 15.
- Nie odmówimy nikomu. Zabieramy się też za tworzenie grup wsparcia dla chorych, chcemy również wspólnie z parafią św. Barbary rozkręcić wolontariat - mówi Danuta Kopeć, kierowniczka NZOZ Salus.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.
Dyrektorzy hospicjów skarżą się na większe niż w roku ubiegłym wymagania. Fundusz tłumaczy się normami określonymi przez Unię Europejską i centralę NFZ. Chodzi np. o segregację sprzętu do utylizacji czy tworzenie izolatek dla chorych przy stacjonarnych oddziałach opieki paliatywnej. Jednak przedstawiciele placówek wskazują też na wymogi, które są niedorzeczne.
Rodziny chorych na raka, którymi opiekują się stacjonarne czy domowe hospicja, nie mają wątpliwości, że fachowe wsparcie pielęgniarki, lekarza i psychologa w tak trudnej sytuacji jest bezcenne.
- Wiem, co to znaczy dla ludzi, którzy opiekują się swoimi ciężko chorymi bliskimi. To wielka pomoc - mówi czechowiczanin Zdzisław Pyka. Kiedy jego mama po niedokrwiennym udarze mózgu wróciła ze szpitala, zgłosił się do Zespołu Domowej Opieki Paliatywnej Hospicjum Domowego przy NZOZ Salus w Czechowicach-Dziedzicach.
- Mama była sparaliżowana, prawie nie mówiła - opowiada. Przez blisko cztery miesiące chora oraz jej krewni pozostawali pod opieką hospicjum. Pacjentów, nie tylko z terenu Czechowic, którym pomaga Salus, jest dzisiaj 24, choć kontrakt NFZ przewiduje jedynie 15.
- Nie odmówimy nikomu. Zabieramy się też za tworzenie grup wsparcia dla chorych, chcemy również wspólnie z parafią św. Barbary rozkręcić wolontariat - mówi Danuta Kopeć, kierowniczka NZOZ Salus.
Więcej czytaj w Dzienniku Zachodnim.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.